wtorek, 13 listopada 2012

Lekcja Dziewiąta: Przesunięta

- Co tak pachnie? Co upiekłaś?
Równolegle dobiegają mnie z garażu wrzaski Córki i głuchy stukot zatrzaskiwanej szafki na obuwie. Zanim się obejrzałam, Koza cwałem wpadła do domu, przypuściła atak na piekarnik, na kuchenny blat, na puszkę do ciastek, aż w końcu wyhamowała okrakiem na krześle przy stole.
- Yessss! – Nieumyte ręce Kozy ryją w cieście bananowym. - Kocham cię moja kochaniutka marmoladko! Właśnie na to miałam ochotę!
- Ej! Nie tak się umawiałyśmy, prawda? Miał być polski, a potem deser. W tej kolejności.
- Oj... Najpierw deser i potem polski... – gorące kawały ciasta giną w kozinej paszczęce – Pliz, Madame Marmolado...
Zamiast zacząć przeżuwać jak należy, Koza przełyka jedzenie w całości i ciągnie dalej.
- Muszę coś zjeść, bo nie zdążyłam dokończyć... (dławi Córkę kęs pierwszy) ...obiadu i teraz... (znika w gardle kęs drugi) ...jestem strasznie głodna!
Ciasto jest tylko dla Kozy. Nie żałuję Dziecku, ale...
- Rybcia, zwolnij nieco. Zaraz się udławisz.
Koza się podrywa, nalewa wodę w kubek, przepłukuje przełyk i wyciąga z szuflady widelec.
- Oj, mamuśku, nic na to nie poradzę, że to moje ulubione ciasto. Nie wiesz, że zawsze jestem na nie bardzo jadowita?


* * *

Nie znam jeszcze dobrze blogowych obyczajów, ale uważam, że wypada ładnie powitać nowych obserwatorów. Dzisiaj spóźnione słowa powitania ślę Katce i dziękuję za przyłączenie się do grupy. To chyba mój szczęśliwy tydzień, bo zameldowani goście tworzą właśnie Wspaniałą siódemkę

3 komentarze:

  1. Masz juz ósemkę :). W następnym tygodniu stuknie ci dziesiątka, a potem - z górki :))).

    OdpowiedzUsuń
  2. O, faktycznie! Siedem przeszło samo siebie i jest osiem. Dla mnie to już dużo, bo ja nie jestem umysł ścisły. Rzucisz we mnie liczbą dwu- lub więcejcyfrową i z wrażenia odbiera mi zdolność myślenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak moja córka się ugryzie (co zdarza się nader często), to jej właśnie mówię:
    "Dobrze, że nie jesteś jadowita" ;-)

    OdpowiedzUsuń