poniedziałek, 26 listopada 2012

Na zakupy

Syn się zaszył... w okopach? Za kanapą, pod zadaszeniem z koca, obłożony poduszkami, z popsutym kalkulatorem.
- Ach, jaka piękna norka!
- To nie nolka, mama!
- O, przepraszam. Jaki piękny domek!
- To nie domek! – Syn podnosi na mnie głos. - To jest MOJA KASA!
Ojej! Ojej! Niech sobie będzie i kasa. Tylko możesz pan sobie od razu zawiesić tabliczkę „Nieczynna”, bo Twój Ojciec w pracy, Siostra w szkole, a ja nie będę u pana nic kupować, skoro w tym punkcie usługowym wychodzi się „z mordą do klienta”.
Sam się pan kasuj.

4 komentarze:

  1. witam
    część postów przeczytałam, wrócę tu na pewno:).
    Pozdrawiam i życzę powodzenia oraz wytrwałości w nauczaniu Kozy i prowadzeniu bloga
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki wielkie! Przeogromne! Myślałam ostatnio, że mam z górki i z jednym i z drugim, ale chyba się przeliczyłam. Muszę wziąć głęboki oddech...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze doświadczenie w prowadzeniu biznesu jest zaliczone. Może chłopiec niczego nie sprzedał, ale wie, że nic nikomu po prostu się nie należy. A kasę lepiej jest przebudować na jakiś hotel albo SPA...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głosuję za SPA :-) Jednoosobowego. Wiadomo, dla kogo ;-)

      Usuń