poniedziałek, 12 maja 2014

Był sobie dzień, była sobie noc...

- Dobranoc! - mówię do Kozaka.
- A co to znaczy „dobranoc”?
Nie wie? Zawsze mówimy sobie „dobranoc” po polsku, ale może faktycznie nie rozumie?
„Dobranoc” znaczy "dobra" "noc". Kiedy mówię "dobranoc", życzę ci, żebyś miał dobrą noc i spokojnie spał.
- To nie działa, mama! Ja mam koszmary!

No, tak.

Mimo dobrych życzeń przyśni się zły sen lub pozostanie na jawie, tak jak wydarzenia z tej wiosny. Na początku marca zmarł nagle mój ojciec i odjęło mi głos, ten wewnętrzny, odpowiedzialny za możliwość skupienia się na czynnościach niezwiązanych z tym, co nie przypomina taty i rodziny w Polsce. Są dni, kiedy myślę, że już najsmutniejsze za mną, ale chyba jestem zbyt dużą optymistką, bo co się przymierzam do napisania tu chociaż kilku zdań, ten „zły sen”, lęk przed czystą kartką Worda, w której czai się następna refleksja o moim ojcu, w dużej mierze trwa do teraz.

Tata zmarł, poleciałam na pogrzeb. Sama. Nie miałam za co zabrać Kozy i Kozaka. Po powrocie do Stanów okazało się, że muszę wrócić do Polski. Znów poleciałam sama i to wiosenne oblatywanie Atlantyku doszczętnie zawirowało mi w głowie. Tak jak przeżycia z wizyt w Polsce. To nie ulega wątpliwości.

Kochani, piszę prawdę o mojej nieobecności, ale proszę, nie składajcie mi kondolencji. W końcu stało się normalne i jak najbardziej zalecane - dziecko pochowało rodzica, a nie odwrotnie. Jeżeli możecie, ucieszcie się ze mną, że mogłam być wtedy z polską rodziną. Z tego powodu jestem niezmiernie, niezmiernie szczęśliwa. I to, co po angielsku ładnie nazywa się closure, a po naszemu można określić jako satysfakcjonujące zamknięcie jakiegoś etapu, przeżycia, ów rodzaj ulgi, po której łatwiej ruszyć ponownie z miejsca - to właśnie przeżyłam za drugim pobytem w Polsce. Doświadczyłam, co musiałam, żeby poczuć, że ojca rzeczywiście już nie ma między nami. Nie ciałem.

Jak łatwo się domyślić, lekcji polskiego długi czas po prostu nie było. Wracam do nich powoli i te świeżoprzeprowadzone były nawet śmieszne, ale nie potrafię ich zrelacjonować. Jak przyznałam wyżej, kiedy mam zasiąść do pisania od serca, chcę pisać o rzeczach zupełnie nie w temacie bloga. Poza tym i tak zmagałam się strasznie, czy w ogóle wypada mi tu pisać cokolwiek o tacie. Po pierwsze był jak najbardziej jednojęzyczny. ;-) I jeszcze do końca nie panuję nad wszystkimi emocjami związanymi z mijającą wiosną. Takiej załzawionej paplaniny na dłuższą metę należy nam wszystkim oszczędzić, bo jeszcze i Wam coś nie tak się wyśni, jak Kozakowi.

- Kiedy mówię „dobranoc”, to znaczy, że bardzo chcę, żebyś odpoczął i obudził się radosny. Wiem, że mogą przyśnić się koszmary, ale ponieważ cię kocham, zawsze będę ci życzyć, żeby było ci dobrze. 

Szkoda, że kochać nie znaczy zmienić biegu rzeczy. Nie mam kontroli nad snem Kozaka, nad odejściem najbliższego. Pomijam przyszłość. Ale nie jest ze mną aż tak źle, żebym nie wiedziała, że po złym śnie mogę przytulić, na śmierć ojca mogę odpowiedzieć swoim życiem. A przyszłości mogę przeciwstawić „Teraz”, chociaż tu jeszcze nie ma czym się chwalić, bo wczoraj był w Stanach Dzień Matki, a ja czułam się bardziej córką i siostrą.

- Synku, mówię ci „dobranoc”, bo chcę, żebyś był bezpieczny. I szczęśliwy.
- To będę ci mówił „dobranoc” cały czas - napalił się Kozak jeszcze przed wczorajszym zaśnięciem. - I jak będzie dzień i jak będzie noc.

Dobrze.
To dobranoc, Kozaku. Śpij spokojnie.
Dobranoc, Kozo.
Dobranoc, Luby Mężu.
Dobranoc Wam wszystkim, gdy będziecie znów zasypiać.

A Tobie, Tato, mówię „Do zobaczenia”.

30 komentarzy:

  1. Nareszcie. Nareszcie coś napisałaś.
    Ściskam Cię bardzo serdecznie, chociaż tylko wirtualnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite.Ja tej wiosny plakalam przy Dobranoc, Glowo Swieta... i jak czytam Twoj post caly czas ta melodia jest... caluje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno nie ma przypadków ;-) Jakieś fluidy myślowe gdzieś się połączyły w eterze?

      Usuń
  3. Sylabo kochana, przykro mi bardzo z powodu straty taty :-\ Tule mocno do serducha. Trzymaj sie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze Cię "widzieć" Sylabo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że wróciłaś. Najcudowniejszym darem jakim zostaliśmy obdarzeni, to dar zapominania. Czas wszystko wygładzi, wiem to z własnego doświadczenia... Teraz najważniejsze to patrzyć przed siebie, bo najważniejsze są przecież te dni, których jeszcze nie znamy, a na które czekamy :))))
    Ściskam i pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pokrzepiające słowa, Zosiu Samosiu. Wezmę tę radę do serca.

      Usuń
  6. Może i mogłabym coś mądrego teraz napisać, ale ufając polskiemu powiedzeniu, że mowa jest srebrem a milczenie złote wirtualnie i cichutko Cię przytulam (i szczerze się cieszę, że mogłaś być w Polsce na pogrzebie Taty)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I za ten uścisk bardzo dziękuję. I za to, że rozumiesz, ile znaczy móc być na pogrzebie, gdy czuje się taką potrzebę. Dziękuję bardzo.

      Usuń
  7. Sylabo, wiesz, ze jestem z Toba calym sercem. Byl sobie dzien, byla noc, a po nocy znow dzien przyjdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nastaje nieuchronnie. Nowy dzień, nowa noc. Jest dobrze. :-)

      Usuń
  8. Dobrze, że jesteś. Znowu jesteś! Dzień dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana monachijska Polko! Nawzajem! Dzień dobry i dobrze, że jesteś.

      Usuń
  9. Dobranoc Tato Sylaby... On już nie będzie miał koszmarów. A Wam, droga i mądra Sylabo życzę i dobrej nocy i dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Też tak myślę, że koszmary kończą się tutaj, po naszej stronie. I wzajemnie życzę Ci dobrego na każdy dzień kalendarza!

      Usuń
  10. Pięknie napisane...i wiesz, że ja zawsze z Tobą...

    OdpowiedzUsuń
  11. pięknie napisałaś wzruszyłem się po prostu ...
    to mój największy koszmar na emigracji ta myśl .. dlatego w głównej mierze chcę powrócić .. proszę los by nie było za późno .

    wiele dobrych fal Sylabo ~~~~~~~~ .. tak prosto przez Gulf of Mexico ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję stokrotnie, Piotrze. Tak. Pamietam, co opowiadałeś o swojej rodzinie. To ważne, żeby być tam, gdzie czuje się, że trzeba być. BARDZO Ci tego życzę!

      Usuń
    2. bardzo dziękuję .. bardzo pragnę by nie było za póżno ... pozdrawiam Cię bardzo ciepło :^)

      Usuń
  12. zaglądałam tu od czasu do czasu.....cieszę się że wróciłaś :-)
    pozdrawiam cieplutko
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam też cieplutko, droga ivonesco :-) Miło mi, bardzo mi miło.

      Usuń
  13. Cieszę się, że wróciłaś. Przeżywam odejście Twojego Taty, gdyż coraz bardziej boję się odejścia moich Rodziców i tego, że będą sami, że nie zdążę się z nimi pożegnać. W ciągu ostatnich dwóch lat już dwa razy leciałam na drugi koniec świata by wesprzeć ich w chorobie.
    Wczoraj dowiedziałam się, że Tata znowu idzie do szpitala. I co mam znowu kupować bilety ...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, podzielam Twoje rozdarcie i ten strach. Po tym, co ostatnio się wydarzyło, mimo wszystko odczuwam spokój, a przede wszytkim taty obecność. Przeszłam chyba już przez wszystkie najgorsze fazy żałoby i czuję się szczęśliwa, że ostatnie rozmowy z ojcem były dla mnie kluczowe. Że w momencie, gdy się odbywały, zdawałam sobie z tego sprawę. Słowa, które padły były tak istotne, że okazało się, iż wystarczyły za to "do widzenia", którego nikt z nas, członków rodziny, nie zdążył mu powiedzieć. Nie wiem, co Ci pisane, ale życzę Ci zdążyć się pożegnać i móc być przy rodzicach w chorobie. Pomodliłam się o to i o zdrowie Twojego taty. Ściskam Cię mocno. Pisz mejlem, gdy będziesz znała jakieś szczegóły. Niech Ci się ułoży jak najlepiej!

      Usuń
    2. Dziękuję Kochana za modlitwę.
      Tata zawsze będzie z Tobą, pamiętaj również o tym by Kozak i Koza o nim pamiętali.
      Uściski.

      Usuń
  14. Sylabo Kochana, jestem z Toba calym sercem. I dobrze Cie rozumiem, bo rok temu mialm to samo...Uwielbiam Cie czytac, wiec bardzo ciesze sie, ze wrocilas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie muszę nic dodawać poza jednym: bardzo mi przykro, z powodu Waszej straty. Ale jednak dodam, bo serdeczności nigdy nie za wiele: Małgosiu, trzymasz się na schwał. Powinnam brać z Ciebie przykład, gdyby mi się odechciało trzymać właściwy kierunek...

      Usuń