czwartek, 14 grudnia 2017

Wypad z wpadką

Pierwszego grudnia wyjęłam ze skrzynki pierwszą kartkę świąteczną. Przypomniała mi, że samemu trzeba będzie wysłać kartki. Ale kolejne dni miałam wyjęte z kalendarza przez zobowiązania chórzystki. Odłożyłam więc pisanie życzeń, a potem przybieżała wirusówka i do wczora wieczora leżałam. Leżałam tzn. zostawałam w łóżku, kiedy nie musiałam odwozić i przywozić ze szkoły, gotować, prać itp. Dzisiaj założyłam na piżamę spodnie i kurtkę i wyszłam na dwór gotowa zmierzyć się bez nurofenopodobnych z dwudziestoma trzema stopniami Celsjusza. 

Pojechałam na główny róg osiedlowy do kiosko-apteki sieci CVS. I normalny człowiek wszedłby, kupił co pod ręką i wyszedł. Ale nie ja. Ubzdurałam sobie kartki ze Świętą Rodziną, bo rodzina na święta to rzecz święta. Tu, przy okazji, zapytam z całą mocą - dlaczego nie ustawia się kartek bożonarodzeniowych na wysokości oczu? Co komu przeszkadzają przed świętami kartki świąteczne, że upchnięto je na spód półek z gwiazdkowymi pierdołkami?

Padłam na kolana, z nosem w regale przewalam w pudełkach. Niestety, w żadnym najtańszym pakiecie produktu pakowanego, ani za 4,99 ani za 7,99 dolarów nawet śladu stajenki. Wszędzie jakieś dżamperskie zimowe widoczki. Albo postaci z kreskówek. Żeby jeszcze coś w znośnym guście, to nie! Co się da napaćkane brokatem.

Zniesmaczona zajrzałam na tył półki. O! Dobrze widzę? Dwie głowy pochylone nad jedną mniejszą. Niestety, obrazek okazał się częścią kartki z pozytywką (drożyzna!). W dodatku stało na okładce jak byk po hiszpańsku Feliz Navidad. Really? Tylko to mam do wyboru? Przysiadłam na wykładzinie sklepowej, zastanawiając się, gdzie podziali się w centralnej Florydzie angielskomówiący, którym nie przeszkadza stajenka. Wypisali się w tym roku z programu świątecznego? Nie wierzę, żeby ostali się tylko latynosi. A jeśli jednak tak? A ja, ciemna masa, dałam się zaskoczyć?

Mój spóźniony zapłon to ostatecznie nic dziwnego. Że dowiaduję się o wszystkim poniewczasie to u mnie regułą odkąd weszłam w wiek wapniaczy (40 lat i wzwyż). Np. minęły lata zanim zakapowałam, że należy się zwracać do ludzi Happy Holidays! (Merry Christmas! okazało się zbyt konkretnym i politycznie niepoprawnym przegięciem.) Podobnie późno przyjęłam do wiadomości, że okres Bożego Narodzenia zaczyna się w listopadzie, w Czarny Piątek i, analogicznie, dopiero po fakcie odkrywam, że tegoroczny kartkowy szoping nie uwzględnia szopek.

Co teraz? Wstąpiły na mnie siódme poty. Jeśli jeszcze dziś nie wyślę kartki świątecznej do Polski, to życzenia na pewno nie dojdą w tym roku. Głupia sprawa wyjdzie. Matka tyle serca włożyła w swoją paczkę, którą już otrzymałam i schowałam w odpowiednie miejsce, aby od razu sobie przypomnieć, gdzie jest, kiedy przyjdzie czas ją rozparcelować... A ja nie mogę się zrewanżować zwykłą kartką.

Rozejrzałam się bezdradnie. Lord Vader w trzydziestu egzemplarzach jakiegoś gwiazdkowego opakowania obserwował mnie bez słowa spod czerni kasku (dziś premiera Ostatniego Jedi), ale i bez tego zabrakło mi powietrza. Bo co ja zrobię? Nie mam siły wałęsać się po wielkich sklepach.

Zapłaciłam za środek przeciwbólowy i doznałam olśnienia. Pojadę do kiosko-aptecznej konkurencji!

W sieciówce Walgreens to samo - wręcz identyczne kartki świąteczne przy samej podłodze, czyli obejrzyj sobie nasz asortyment, drogi kliencie, na czworakach. Ale git majonez, ważne, że coś świątecznego w ogóle mają. Jest jakaś nadzieja.

Znów przewalam w pudełkach i znów nic oldschoolowego: ni stajenki, ni anioła. Nawet w wersji español. Żadnych rodziców z dzieckiem, co może później by się urodziło, gdyby nie odgórne zarządzenia (patrz: męcząca podróż). Ale życie to ZUS, a nie bajka. Ktoś na urzędniczym stołku wpadnie na pomysł i kupa. Pan każe, sługa musi. Nie przeskoczysz biurokreatury i niedrukowania na święta kartek z Pierwszą Rodziną! Kto wymyślił, że będę wolała Gwiezdne Wojny z choinką? Świąteczny Lord Vader, przyznam, to pomysł bardzo prorodzinny. Najsłynniejsza wypowiedź Vadera kończy się słowami "jestem twoim ojcem". Ale mnie w tej chwili ta fabuła nie rajcuje. Kocha to poczeka, aż się adwent skończy. I nie ten ojciec przy świętach chodzi mi po głowie... No, właśnie! Będąc przy ojcach, jeden Franciszkanin dowcipkował niedawno, że dziś najtańsze kartki świąteczne to religijne, bo tych nikt nie chce. Nie wiem, skąd u staruszka te informacje. Gdzie on takie kartki widział? Byłżeś ty ostatnio w jakim sklepie? Tego typu kartek w ogóle nie ma! Można dostać za to jeszcze piękny, złocony kicz. Całe szczęście, że rzucili go w sam kąt.

I ten kicz kupiłam, bo okazało się, że jest w ilościach znośnych, a błyszczące litery pod błyszczącą gwiazdą betlejemską układają się w hasła z kolęd, które właśnie z chórem śpiewalim. Pudełko skromnie zmiętolone, odarte z folijki, ale przecież nie opakowanie się wysyła. Przeliczyłam kartki. Dwadzieścia cztery? Dwadzieścia cztery. Akcja na obrazkach rozgrywa się w Betlejem, a nie w odległej galaktyce. Biorę!

Ruszyłam w te pędy do domu. Mokra z euforii wyskoczyłam ze spodni i kurtki. Wypisałam kilka kartek i przy okazji wzruszyłam się nieziemsko, bo po roku poszukiwań znalazłam książkę adresową!





Zawieruszyła się bidulka między kartkami świątecznymi z poprzedniego roku. (Przegrzebałam je, szukając resztek zeszłorocznego opłatka.)

Cała zadowolona wyskubałam z portfela kilka znaczków. Ponaklejałam elegancko. Wrzuciłam koperty do torebki i kiedy wypadł z niej telefon, na rozświetlaczu ukazała się moim oczom godzina, o której należy jechać odebrać młodsze dziecko ze szkoły. Ha! Perfekcyjne wyczucie czasu! Co jak co, ale tyle jeszcze mi zostało!

Dumna z siebie zajechałam pod szkołę.
W piżamie.
Olé!







8 komentarzy:

  1. Oj Bidulko, zdrowiej! A kartkami się nie przejmuj, ja już dawno się poddałam i ślę w świat bałwanki, renifery i mikołaje pokryte brokatem. Inaczej się nie da ��, nas tej wyspie jedynie 5% mieszkańców wie o co w tym całym Christmas chodzi.
    Buziaki spod stajenki dla całej Rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Kochana! Też się poddałam. Czuję się po dzisiejszym zderzeniu z rzeczywistością jak dinozaur, któremu zachciało się gwiazdki z nieba. (A Ty, pamiętaj, się nie liczysz. Jesteś usprawiedliwiona ze względu na miejsce zamieszkania. I kartki wyrobu domowego, szczególnie dziecięcego, zawsze są najmilej widziane!)

      Usuń
  2. widzisz, a u mnie kartek świątecznych w ogóle nie ma. I nie, nie mieszkam w kraju muzułmańskim :D Dlatego robię sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, nie masz wyjścia. Ale to inna kultura. Kiedyś to święto było w Chinach zakazane. Nie jest świętem państwowym (ani popularnym). A tu odwrotnie, a wybór mi się brutalnie ograniczył. :-)

      Usuń
  3. hej dzielna Sylabo :-) Kuruj sie do tych Swiat , zeby miec sile dzielic sie oplatkiem :-). Ja niestety dawno juz kartek nie wysylam , choc chetnie je dostaje.Najczesciej kartki u mnie sa dodatkiem do prezentu - w tym roku 3 sztuki - dla kierowcy busa szkolnego , opiekunki dzieci w busie i nauczycielki indywidualnej mlodego. A ! widzisz - ja uwielbiam te z reniferami , gwiazdorem i innymi , pewnie dlatego , ze swieta sa u nas tradycja nie zwiazana z religia . Ole ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Mamo T. :-) Tyle lat kartek nie słałam, albo w kratkę szło. A w tym roku chciałam się wyłamać z czystego mejlowania. Taka potrzeba, ale widzę, że źle pomierzyłam siły na zamiary. I co do samych kartek, różnie mnie potrafi natchnąć. Tyle symboli świąt, ile skojarzeń. Nie zawsze musi być rodzina na okładce, ale w tym roku tak mi "rodzinnie", że chciałam odpowiednią kartką się wysłowić. Zdziwił mnie brak tej opcji w najbliższym "kiosku". Pozdrawiam Was serdecznie i trzymajcie się mocno opłatka, siebie, rodziny właśnie i dobrych ludzi! Ole! ;-)

      Usuń
  4. Sylabo, ratuje mnie Walmart i B&N. A tak w ogole do siego roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również, ale w chorobie za daleko mi było do obu :-) Do siego, Violu! Wszystkiego dobrego!

      Usuń