czwartek, 14 marca 2013

Lekcja Dwudziesta Piąta: Kto tu jest lepiej poinformowany?

Gonimy z Kozakiem „gloźnych psestępców”, kiedy „pika” moja komórka.
- Czekaj synek – wyskakuję z radiowozu na niby - zobaczę, kto to...
Na wyświetlaczu krótki SMS od Lubego Męża: white smoke („biały dym”).
Co?
O Boże!
- Mama... chodź!
- O Jezzzz... - jęczę i łapię się za głowę. - Poczekaj chwilę!
Biegnę w kierunku drzwi tarasowych, szarpię za klamkę, wybiegam za taras, na trawę... Rozglądam się po horyzoncie. „Wielkie nieba” – myślę sobie bliska płaczu – „znowu katastrofa?”
Ale nad dachami domów ani śladu dymu. Nad lasem tym bardziej.
Wystukuję do Męża nerwowe Where?
Gdzie ten dym? Z której strony?
I dlaczego nic nie obiło mi się o uszy o żadnym lądowaniu?
Domyślam się, że wahadłowiec to nie był, bo program załogowych lotów kosmicznych ostatecznie zakończył się w sierpniu 2011... O Matko Przenajświętsza! Już kojarzę! Tak! Tak! Ja wiedziałam, że przejście na latanie rosyjskimi rakietami skończy się dramatem! Biłam na alarm, kiedy NASA zapodało ów pomysł, ale kto tam mnie usłuchał! Uparli się na sprzęt z byłego Sajuza, to teraz mają!
Stoję wstrząśnięta.
Komórka milczy. Kozak zapomniał chyba o swoich złoczyńcach, bo z wielkim zaangażowaniem podlewa z węża błotnistą kałużę...
- Synek, nie pooblewaj się za bardzo. Muszę na sekundkę wejść do środka! – postanawiam zasięgnąć wiedzy z kablówki, ale kątem oka dostrzegam podchodzącą do domu Kozę.
- Cześć mama! – woła i macha na mnie ręką. - Widziałaś popa?
Pop?
A jednak coś „pyknęło”! Ponieważ jestem przyzwyczajona do żartobliwej odmiany angielskich rzeczowników przez polskie przypadki w wypowiedziach Córki, nie komentuję Jej swobodnego tonu.
- No właśnie nie widziałam! Gdzie ten wybuch?
- Coś wybuchło? – Koza zwalnia, okrągłe oczy lekko wystraszone.
- A nie? Sama mówisz, że coś trzasnęło!
- Ja??? Ale nie... czekaj! Ja mówię do ciebie po polsku! Nie że... coś pękło - popped... Mówię, że tata mi napisał, że wybrali nowego popa... Jana Pawła. Drugiego. Tylko nie wiem, jak teraz będzie miał na imię.

Stoję durna bez ruchu. Głowę bym chętnie włożyła w piasek, ale do najbliższej plaży czterdzieści pięć minut stąd...
- Aha...                                                                             
Angielskie pop, popped, pope [pyk, pykło, papież], polski Jan Paweł II czy prawosławny pop... wsjo rawno! Grunt, że nikomu krzywda się nie stała! Byłemu Sajuzowi zwracam honor... i zaczynam podskakiwać z radości!
Wnoszę ku Najwyższemu modły dziękczynne. Podwójne. 
Koza bez szturchania sama odezwała się do mnie po polsku!

12 komentarzy:

  1. Czyzby to byla Boza interwencja? :) Dobrze, ze sie w koncu dogadalyscie :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zadaję sobie to pytanie ;-) Dziękuję za pozdrowienia i też pozdrawiam!

      Usuń
  2. :)
    A to wszystko za sprawą Jana Pawła :)
    Drugiego. A raczej trzeciego. A licząc Benedykta to nawet czwartego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dodając Franciszka - piątego! Aż głowa boli od tych cyfr ;-)

      Usuń
  3. Jak nic POP Kozie kojarzy się z polskością, nawet językiem! Super! Niech "popuje" nam jak najdłużej, bo sympatyczny i pokorny i odważny i mądry. Może na nas coś spłynie z tych cudownych cech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nic! ;-) A przecież o prawosławiu nigdzie tu nie słyszała... Palec boży, nic innego ;-)

      Usuń
  4. Nic tylko na kolanach do najbliższej Częstochowy! Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O choinka! Mówisz... hahaha... no, faktycznie, by wypadało ;-)

      Usuń
  5. :) Piękne :)
    Już od jakiegoś czasu zaglądam do Ciebie i przyznam się szczerze, że jest to jeden z tych blogów, na których z niecierpliwością czeka się na nowy tekst. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sojko,(a co! sprawdziłam, czyje te piękne oczy znad filiżanki na mnie wyzierają), dziękuję! Pozdrawiam gorąco! Dziękuję za pochwałę. Potraktuję ją jako wiążącą. ;-)

      Usuń
  6. A my tego wieczoru zamiast spać schodzimy na dół w piżamkach obejrzeć w tv nowego Papieża. Długie oczekiwanie nudzi się Pyniowi i woła do ekranu "no wychodź, Papieżuś!"

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha... a Papieżuś grzebie się i grzebie za tymi balkonowymi drzwiami... Ja też uważam, że Papieżusie powinni się szybciej uwijać ;-)

    OdpowiedzUsuń