środa, 26 września 2012

Lekcja Trzecia: Gorylu, czy ci nie żal?

Przerabiamy ćwiczenia z wyrazami na „ó” zamknięte i „u” otwarte.
Koza schyla się nad podręcznikiem, ja nad robótką. Nie zgadzają mi się oczka, nie mogę więc za Kozą śledzić czytanki. 

Słucham jednym uchem historyjki o górach. Córa czyta byle jak, zgadując, co ślina na język przyniesie, łykając końcówki. Wiem, że śpieszno jej do obiecanej gry komputerowej, lecz z tego pośpiechu „góral Józef” stał się gorylem Jozefem, który często zakłada ubrania od świetne

Goryl Jozef jest żonaty, jest też poetą i pisze wersje, natomiast nie przepada za muzyką i karci za granie na fujarce młodego jahuża (juhasa). Okazuje się też, że syn goryla Jozefa jest garnikiem i pracuje w hucie, gdzie wywarża (wytwarza) się stal.

Śmieję się w kułak i nie nadążam z poprawianiem przekręcanych wyrazów. Ledwo wyjaśniam dziecku, że polskich Tatr nie zamieszkują żadne z małp naczelnych, a przedstawiciele homo sapiens, „górale”, a tu niecierpliwa Koza już mnie częstuje ciągiem dalszym, z którego dowiaduję się, że praca garnika nie jest dla byle kogo. Byle chuchro kilofowi nie podoła, czyli garnik musi być śliny.

W duszy z oczkami na drutach! Odkładam robótkę i wyrywam książkę Córce z zamiarem przeprowadzenia odpowiedniej korekty, ale powala mnie ostatnie zdanie, które zawzięta Koza – gromkim głosem - zdołała wyczytać z oddalającej się stronicy: na cześć ślinych garników -Wywiad garnicy! 

3 komentarze:

  1. buhaha!!!!
    Dopiero odkryłam Twojego bloga! Powodzenia, no i wywiad garnicy!!
    amaranta

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dopiero odkryłam Twój wpis! Witam Cię amaranto serdecznie, również wznosząc okrzyki na cześć polskiego górnictwa węglowego! Rozgość się i trzymaj kciuki za polską edukację mojej Kozy.

    OdpowiedzUsuń