wtorek, 15 października 2013

Lekcja Czterdziesta Pierwsza: Polska biała zwisłoucha - kupa mięcha i egipski bóg słońca

- Mama, kup mi świnkę.
Po angielsku to powiedziano, do mnie.
W odpowiedzi milczałam znacząco moją najlepszą polszczyzną, bo w godzinach lekcyjnych nie chcę słyszeć angielskiego. 
Koza się poprawia:
- Kup mi pigletka.
- Prosiaczka.
- Kup mi prosiaczka...
Próbowano już przepchnąć dudka i żółwia. Doszłyśmy, widać, do ssaków.
- Ale wymyślasz! Po co ci prosiaczek?
- Zobacz jakie są śliczne! - Zaparkował mi przed nosem laptop (podstępnie otwarty na stronie pełnej różowych ryjków i ciemnych raciczek). - To... myniczeur prosiaczki...
- Miniaturki.
- I zobacz, co tu jest napisane: przywiezione do USA z Twojej u-ko-cha-nej Europy!
Zadźwięczał dzwonek u drzwi wejściowych.
- Tak, malutkie są śliczne... Tylko jaką masz gwarancję, że taka miniaturka nie rozrośnie się w zwykłą świnię hodowlaną?
Ponowny dzwonek do drzwi. Tym razem niecierpliwy. I jeszcze jeden. Wstałam od biurka.
- Wpisz w wyszukiwarkę maciora, wybierz images, to pogadamy - rzekłam na odchodne.
Odkluczyłam drzwi wejściowe.
- Cześć, to ja! - uśmiechnął się z wycieraczki Kozak.
- Co ty tu robisz?
- Tata zabrał mnie na spacer.
Luby Mąż wyłonił się na chodniku, targając kozaczy rower. Kozak zadzwonił dzwonkiem jeszcze kilka razy, uznał, że wystarczy, zbiegł ze schodków i pognał dzwonić do drzwi sąsiadów.
Wróciłam do Kozy zgarbionej nad komputerem i za Kozą kompletnie zbiło mnie z tropu. 

Na ekranie napakowany koksem gościu w pretensjonalnej pozie smoli cygarosa wielkości kabanosa. Zwierz - nie zwierz, próżno deliberować - w każdym razie samiec. Klasy truteń mym skromnym zdaniem.



(Zdjęcie stąd

- Co ty za strony przeglądasz? - pytam Córkę.
Koza dalej gałuje w komputer. Żuje dolną wargę.
Szukam wąskiego paska przeglądarki - co tam wpisało moje dziecko, że zamiast maciory byczek się pojawił?
I za chwilę namierzam odpowiedź: Macho Ra.

23 komentarze:

  1. Kwik kwiiiik :):):):)

    A jednak to nie była przenośnia z tym dudkiem? No to zapraszam na Zaogonie na stosowne łowy.
    Pigletów tu nie mamy, ale jaki macho to by się znalazł; fryzjer Adrian na przykład, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie :-) Dudek był całkiem na poważnie! Kiedy czytałam w Twoim nie-za-dalekim wpisie o dudkach od razu pomyślałam sobie, że Koza by czuła się u Ciebie jak w raju :-)

      Fryzjer Adrian brzmi ciekawie ;-) Zawód ma, czyli nie truteń ;-)

      Usuń
    2. Adrian własnoręcznie myje klientkom włosy! To jest coś, powiadam Ci!!:)

      Usuń
  2. Popłakałam się ze śmiechu...piszę przez łzy!
    Ale się prosiaczek rozrósł!!!
    Dwujęzyczność jest cudna!!
    I co?? kupujesz??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Kreatywność językowa dwujęzycznych ciągle mnie zaskakuje. Kozę też ;-)
      Co do zakupów, to chyba się wstrzymam. Luby Mąż nie byłby "za" ;-)

      Usuń
  3. I splunęłam na pana lunchem moim, bo jadłam w spokoju a tu takie rzeczy wygaduje twoja Koza, no i parsknęłam śmiechem panu na klatę! BOMBA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Pan wybaczył, mam nadzieję...

      Usuń
    2. Pokazałam Kasi, uśmiała się i uśmiała...i powiedziała "O Jezu drogi..." a potem wyguglowala maciorę...Nie polecam! Wolę pana Macho Ra...

      Usuń
    3. U nas po wpisaniu "Macho Ra" i wybraniu "images" ten pan pojawia się w pierwszej kolejności... Hm... Ciekawe, że u Was straszy coś większego...

      Usuń
  4. Mimo, że sama się ostatnio wymądrzałam skąd mieszanie [ci] i [cz] u Kozy,
    Mimo, że myślałam, że po dzisiejszym "iósz" u gimnazjalistki niewiele mnie zdziwi,
    to jednak......
    ...
    jak mówi e-matka "oplułam monitor"
    ]:->

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz :-) A co to jest "iósz"? Bo z niczym nie mogę skojarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Rety Macio RA!
    Wczoraj jak to zobaczylam, zaczelam sie zachowywac tak dziwnie, ze Leopold patrzyl na mnie z niepokojem. To niewatpliwie z tego powodu moj wczorajszy komentarz sie nie ukazal, musialam dzialac w jakims amoku!
    Dopiero dzisiaj zrozumialam moje zachowanie, jak weszlam jeszcze raz na Twoj post i zobaczylam twarz Leo ogladajacego Macio - najpierw konsternacja, a pozniej jeden wielki rzacy kwik I II II !!!!!
    Wiedzialam, ze dzieci nas nasladuja, ale zeby az tak!?!?!
    ps. dawno sie tak nie usmialam - dzieki!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze! Obudziłam dziecko! Tak ryknęłam śmiechem, że obudziłam Anię! (siedzę przy niej z komputerem i czekam aż zaśnie)
    Następnym razem może ostrzegaj, że zanim zacznie się czytać należy przenieść się w odizolowane miejsce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. O, przepraszam... pardon! To odgórnie ostrzegam, że co drugi wpis przynajmniej może być do śmiechu! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Spadłam z krzesła! Nie mogę się głośno śmiać, bo córka właśnie zasypia...
    :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to uczucie (spadania z krzesła) ;-) Oj, załatwiła mnie wtedy córa na 102!

      Usuń