czwartek, 16 stycznia 2014

Wielkie nieba! Powtórka z "siusiaka" i głos w sprawie lodówek

Kozak to półetatowy przedszkolak. Siedzi w przedszkolu tylko trzy godziny, m.in. dlatego, że tam nie mówią po polsku, a ja sobie życzę, aby słyszał polszczyznę, choćbym jej jedyną przedstawicielką była w życiu syna.
I ten mój Kozak opowiada o tym, co aktualnie się w grupie wyrabia i przerabia. Np. wczoraj na spacerze Kozak, pedałując na rowerku, zaczyna tak:
- Mama, wiesz co? Słońce to najwięęęększa planeta...
- Tak, to największa gwiazda w Układzie Słonecznym...
- I lepiej się do niej nie zbliżaj, bo cię rozpuści!
- Dobrze, będę się od niej trzymać z daleka. Uważaj, jak jedziesz...
Chwilę później:
- Mama, a gdzie jest niebo?
- Niebo? Niebo jest nad nami. Widzisz te chmurki?
- Niebo gdzie jest Pan Bóg! Gdzie jest to niebo w kosmosie? Bo ja bym chciał pójść do nieba, bo tam przelatują samoloty i wahadłowce!
Yyyy... Nie byłam w tym niebie. Słyszałam o świetle w tunelu, uczuciu błogostanu. Poza tym trudno mi się wypowiadać...
- Synuś, patrz przed siebie, dobrze? 
Chodnik jest wąski, łatwo zahaczyć bocznymi kółkami o wystający nad cementem gęsty brzeg trawnika. Oczywiście Kozak w gąbczastą trawę wjeżdża, traci równowagę.
- Olaboga! moja noga... - sapie za Panem Pierdziołką - chyba nie chce wyjść - tarmosi się syn z nogawką - ale nie musisz... mi... kupować... trumny... - wstaje powoli - będę żył, mama.
Cieszę się :-) I krztuszę ze śmiechu za wachlarzem kopert i ulotek reklamowych (po drodze na spacer zajrzałam do skrzynki pocztowej). 
Pomagam ustawić rower. Kozak wskakuje na siodełko. Wygojoną nogą popycha pedał, rusza i nie przestaje gadać. Nadaje ciągle, wstawiając rower do garażu.
- A wiesz jaka planeta jest super zimna?
- Najzimniejsza? Nie... nie wiem...
- Juranes.
A! (Po naszemu Uran, po ichniemu Uranus)
- I mama, tam jest tak zimno, że może ci nawet zmarznąć nos. I siusiak.
O?
Nie mam siusiaka. Słyszałam tylko, że w niektórych temperaturach się kurczy. Tak jak wyżej, trudno mi się wypowiadać w tego typu sprawie.
- Aż tak tam zimno? Naprawdę? - mówię cokolwiek, żeby rozładować niechybną salwę śmiechu. - A Tobie często robi się zimno w siusiaka?
- Nie. Nie często - odpowiada Kozak uspakajającym tonem. - Tylko kiedy podchodzę do lodówki.


Ps. Witam nowe twarze - Ankę Bielawską, Kokos-Ankę, annette i Zosię Samosię. Nie wątpię, że Wasza przemiła wizyta to robota Jareckiej z Deszczowego Domu. Od podobnych dialogów jak powyższy aż roi się w tej mojej książce, o której Jarecka pisze i potwierdzam, że kobieta prawdę gada, gdy twierdzi, że książka jest śmieszna. Pozdrawiam Was i Jarecką!

29 komentarzy:

  1. Tak, tak, to wszystko przez Jarecką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że to ona ma nas dziś na sumieniu... ;-) Cała Jarecka.

      Usuń
  2. Również pozdrawiam!:) Ja oczywiście od Jareckiej ;p
    Czytam te dialogi i pękam ze śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozszalała nam dziś się ta Jarecka, nie ma co!

      Dziękuję za pozdrowienia! (Jeśli po dzisiejszych dialogach nie pękniesz, to pod etykietą "życie z Kozakiem" znajduje się więcej tych pogawędek.) Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  3. Dobrze, że nie ma siusiaka ;) Uwielbiam Twojego Kozaka :*
    Kurka wodna jak ja się stęskniłam za Tobą i twoimi felietonami o Kozie i Kozaku ;) Pozdrawiam z cholernie zimnej Danii! Żanet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żanet droga :-) A czy Ty wiesz, że ja właśnie wczoraj i dziś o "Cię" myślałam? I zawsze z przyjemnością Cię tu oglądam. Pozdrawiam z chłodnej Florydy (dziś w nocy 3 stopnie), której do zimy w Danii i do samej Danii raczej daleko. 'maj się ciepło!

      Usuń
  4. Gdzieś mi zniknął moj komentarz który wlasnie napisałam, chyba sie zapodzial gdzieś w tym Układzie Słonecznym całym:) ale sie uśmiałam, dziękuje ci Sylabo za poprawę nastroju. Wczoraj dół okropny a dzis boki zrywam ze śmiechu. Chyba mi brakuje tych dni z zerwanymi bokami hahahahaha wiec koniecznie musze kupic twoja książkę! Nawet nie wiedziałam ze takowa istnieje. Sciskam cię mocno!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie dziwię się, że się zapodział... ten Układ Słoneczny ciągle się zmienia, Pluton zdegradowany do planety karłowatej, jakiś Ceres się pojawia (planetoidy - też w grupie planet karłowatych). Połap się w tym wszechświecie, człowiecze...

      Magdo, moja książka jest tutaj:
      http://e-nowyswiat.poczytaj.to/Potrawka_z_surojadki.ebook
      Zabawna, nie zaprzeczam, ale są w niej momenty i mniej śmieszne. Ponieważ przechodzisz wyjątkowo trudne chwile, nastaw się w pewnym momencie i na łzy. Mogę się mylić, ale jeśli się wzruszysz - oby ulżylo. Tak mocno Cię ściskam. Jak to mówi Kozak "super mocno". Niech Ci jakaś "supernowa" zaświeci, ale nie taka, co gaśnie po jakimś czasie. Może jakaś nowa gwiazda, która niegasnącą pociechę przyniesie...

      Usuń
    2. Sylwio, dziękuje ci z całego serca. Pewnie mało kto mi uwierzy ale kiedy rozmawiam z tym moim Aniołem czy z ta moja Gwiazda wszystko staje sie prostsze i spełnia sie:) chociaż ja i tak nadal nie wierze. Sciskam Was mocno!

      Usuń
    3. Ja Ci wierzę. I kto wie, Anioł pewnie też. Nikt nie udowodni, że jest inaczej...

      Usuń
  5. ha ha ha :-D - uwielbiam takie rozmowy - mnie ostatnio dziecko oswiecilo , ze jak go hustam na hustawce , to go siusiak laskocze :-D - ile sie uczymy od naczych dzieci , peawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Przednie! Takie wyznania rozkładają na łopatki!

      Usuń
  6. Oczywiście że o Twoim blogu przeczytałam u Jareckiej. Zazdroszczę Wam dziewczyny umiejętności pisania. Mając dziewczynę i chłopaka Twoje opowieści są mi dziwnie znajome :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty za to tworzysz cudeńka, za które nie wiedziałabym się jak zabrać... :-) Wychodzi na to, że dostajemy mniej więcej tyle samo, ale w innych dziedzinach. :-) Pozdrawiam serdecznie, anette!

      Usuń
  7. Też tu mnie przygoniła Jarecka ale już lubię kozaka ,zuch chłopak .......tylko pilnujcie żeby za często koło tej lodówki nie chodził.Pozdrawiam z Lublina Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lublin! Pozdrawiam Lublin. (Spędziło się w nim za młodu nieco miłych chwil...) I pozdrawiam Ciebie, Kasiu. Tak, tak, będziemy Kozaka pilnować, żeby trzymał się z dala od lodówki... hahaha... Z matką przy boku włos mu z głowy nie spadnie. ;-)

      Usuń
    2. Czytam od podstaw coby poznać rodzinę z pod palmy i jak przeczytałam że uczyłaś Kozę po rusku gawarit moje zdumienie było ogromne ,zagadka się choć trochę wyjaśniła .Matka chrzestna mojej córki mieszka w Dallas jej córka też jest dwujęzyczna (jeszcze ją chińskiego uczą przez rok tam mieszkali) ale ona ma łatwiej tam polską szkołę mają więc jest ich pewnie więcej .Nie poddawaj się coś tam przecież w głowie zostanie i dziecko się z rodziną porozumie no i polski to przecież język obcy dla Twoich dzieci .

      Usuń
    3. Ach, dziękuję bardzo za te wspierające ducha słowa! Dziękuję! Ру́сский язы́к przeszedł Kozie, gdy się okazało, że hiszpański jest łatwiejszy. (Ale nauka hiszpańskiego to na razie raczej zabawa.)
      No widzisz, w Dallas Polacy potrafią się zorganizować, szkołę wymyslić, a tu (centralna Floryda) pomysł był, lecz trwał krótko, bo podobno rodzice dzieci zapisali i stopniowo zapał zgasł. Szkoły nigdy nie reaktywowano. Chodziłam, pytałam, zgłaszałam się nawet do pomocy. Nic nie wyszło. I dlatego wymyśliłam lekcje z Kozą. Ktoś musiał z dzieckiem zasiąść do pracy, żeby nie zapomniała tego, co jej dotąd do głowy nawtykałam z polskiego. Pozdrawiam i dzięki za wizytę i budujący komentarz :-) Dzięki serdeczne!

      Usuń
  8. Witaj :) . Jaaa też się tu znalazłam przez Jarecką !! Ona to potrafi zachęcać ;). W Deszczowym domu zaczytuję się już od jakiegoś czasu :). A teraz trafiłam TU! Już szykuję wolne popołudnie by się za książkę zabrać. Póki co wlazłam na bloga co nieco poczytałam i siedzę przed laptopem z uśmiechem od ucha do ucha :):):) Jak dobrze,że są osoby ,które tak dbają o to by polszczyzna przetrwała w czystej postaci . Brawo!!!! Pozdrawiam serdecznie . Ola ze swojego świata :)
    Ps.Wzięłam Kozę i Kozaka na swojej stronie do inspirujących blogów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O... Czegóż to Jarecka nie potrafi! Same przyjemności "przez" Jarecka mnie spotykają. I zupełnie nieoczekiwane. Zobacz, wystarczy, że się pojawiasz, piszesz te optymizmem jadące słowa i myślę sobie, że może ta Floryda to faktycznie półwysep, do którego i inni mają dostęp, a nie wyspa, na której wydaje mi się, że siedzę sama ze swymi pomysłami. Dziękuję Ci za wsparcie, Olu. Sercem całym!

      Usuń
  9. Normalnie napisałabym że zapraszam do nas na kurczenie siusiaków, ale u nas wiosna i nawet nieprzyzwyczajony do niskich temperatur, florydzki siusiak się nie skurczy. Jak coś trzeba skurczyć, to tylko do lodówki w takim razie...Bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Aniu! Wiosna u Was? Czy to dobrze, czy źle? Na nartach jeszcze da się?

      Usuń
    2. No da się ale po kamiorach głównie...oj trochę tej amerykańskiej zimy by się przydało!

      Usuń
    3. Masakra ta zima. Rodzina na północy ma jej dosyć powyżej dziurek w nosie... Zabierz sobie te śniegi ;-)

      Usuń
  10. Dzięki Kozakowi po raz kolejny docenia życie jako kobieta. Można spokojnie i bez lęku podejść do lodówki!
    Pozdrawiam całe kozactwo spod palmy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za pozdrowienia! I za przypomnienie dlaczego warto być kobietą ;-)

      Usuń
  11. Dziękuje za powitanie:) Jakież to mile :)
    Powoli nadrabiam "zaległości" w lekturze... post z ładowarką do telefonu zrzucił mnie z kanapy a na wspomnienie go chichotałam jeszcze kilka dni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu! Dziękuję za miłe słowo, ale jakie Ty cuda tworzysz! Wchodzę na Twojego bloga i zamieram. Twoja ceramika użytkowa jest piękna... "Ludzie", co tu wchodzicie, no zobaczcie sami!

      Usuń
    2. Się zaczerwieniłam... i miło mi przeogromnie :) dziękuję :)

      Usuń