- Na
pewno piszemy „ó” zamknięte, gdy wymienia się ono na „o”, „e” lub „a”.
Koza patrzy na
podane przykłady, ale czuję, że nie dostrzega tej zależności. Mglisty wzrok
ślizga się po zeszycie, tułów kiwa się bezładnie w krześle, a myśli gonią
gdzieś poza pokojem.
- Zobacz...
wróg – wrogi, róg – rogi, stół – stoły, pokój - pokoje... Powtórz za mną.
Dziecko się jąka.
Może ta reguła dlań za trudna?
- „Ó” zamknięte
piszemy też w słowach zakończonych na „ów”, „ówka”...
Córka łaskawie
zatrzymuje oczy w jednym punkcie. Niestety, punkt mieści się gdzieś za oknem.
Zaczynam od nowa.
- Kochanie,
skup się... Popatrz na ten przykład: krówka – krowa... Widzisz to?
Koza patrzy na
krówkę i krowę i milczy.
- Krówka –
krowa – powtarzam powoli. – Zwróć uwagę na te dwa wyrazy. Co się zmieniło?
Koza przestała się kiwać.
Koza przestała się kiwać.
- KRÓWka – KROwa...
– kuję żelazo, póki gorące. - Możesz mi powiedzieć, jaka tu zaszła zmiana?
Córka się
rozpromienia.
- Tak! – rzecze
z entuzjazmem. – Krówka jadła dużo siana, więc zmieniła się w
krowę!
Jeśli chodzi o dzieci, to niedawno doszłam do wniosku, że nie ma niemądrych odpowiedzi, są tylko ....niezbyt precyzyjne pytania :-) Koza miała rację!
OdpowiedzUsuńI gdyby nie moje nieprecyzyjne wpadki, nie byłoby tak wesolo... ;-)
OdpowiedzUsuńTyż prawda!
OdpowiedzUsuń