„Gdy dziecko w
komunikacji z rodzicami używa języka otoczenia, a nie rodzimego, należy
odczekać, aż zakończy swoją wypowiedź, a potem cierpliwie i konsekwentnie tłumaczyć
każdy obcy wyraz na nasz język. Na koniec należy poprosić dziecko o powtórzenie
całości poprawnie”. (Całość tekstu TUTAJ)
Nadal mam wątpliwości,
że język polski jest dla mojej Kozy L1, językiem rodzimym, ale niech będzie. Postanowiłam dać tej teorii szansę.
Kończą się wczoraj lekcje,
Koza wraca do domu. Pożegnawszy się z koleżankami ładuje się do
auta i opowiada o tym, co się wydarzyło w szkole:
- Cześć, Mamo-Marmolado!
Wiesz co? (I tu Córka przestawia się na angielski, w którym funkcjonowała
ostatnie sześć godzin.) A w bibliotece, tam za regałami, kiedy pani nie
widziała, najbardziej popularna dziewczyna w szkole, ta, co nosi bluzki w
żarówiaste paski, z takim chłopakiem, no, tym, co był już dwa razy u pani
dyrektor... tym wysokim, za którym biegają prawie wszystkie dziewczyny, oni
weszli do łazienki i zakluczyli drzwi i ja udawałam, że nic nie widzę i takie
dwie inne dziewczyny obok też udawały, że nic nie widzą, ale chichotały, ale ja
nikomu nic nie powiedziałam, a oni tam siedzieli całą przerwę...
Jak ja mam spokojnie
przetłumaczyć te informacje na język polski i kazać dziecku poprawnie po sobie
powtórzyć, kiedy ja natychmiast chcę wiedzieć:
1. Gdzie była bibliotekarka?
2. Jak to możliwe, że dzieci różnych płci zamykają się same na klucz w szkolnej ubikacji?
3. Co się działo w środku?
4. Co pomyślała sobie o całym zajściu moja Córka?
Przerywam kozine
wywody nienaturalnym jękiem.
- Nie wiem, gdzie była
pani z biblioteki – Dziecko czyta w moich struchlałych myślach – ale, mama, oni
poszli tam tylko sprawdzić, czy mają zasięg...
Uff! No, tak. Teraz
prawie każde dziecko z komórką do szkoły chodzi. To norma.
-... a potem albo się
całowali...
No, fantastycznie!
-... albo bili...
Yyy?
-... albo skakali. Bo potłukli
umywalkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz