Koza – urobiwszy Ojca,
rzecz jasna – ma już kostium na tegoroczny Halloween.
Sama Córa by nie
wpadła na to, że trzeba naciągnąć rodzica na wydatek kostiumowy „koniecznie już teraz, bo zbliża się wnet koniec
października”, lecz uświadomiły to jej liczne reklamy sklepowe. (Przy okazji, proszę
nie myśleć, że Halloween w Stanach to dzień, w którym liczy się własna
kreatywność. Aby strój był należyty, musi pochodzić z półki sklepowej, a nie z
domowych rupieci. Zasadniczo opcje są dwie: albo zakupić gotowe wdzianko
wyposażone bogato we wszystkie konieczne akcesoria, albo iść w ciuchach „cywila”
- bez przebierania. Samodzielnie uszyty strój nie może trącić amatorszczyzną i
nawet jeśli potrafi się szyć, trzeba też umieć znaleźć odpowiednie dodatki, bo
bez nich kostium jest niekompletny.)
W tym roku Pierworodna
postanowiła pożebrać o słodycze w przebraniu królowej disco. Pokazuje mi białe,
długie do połowy uda buty na obcasach i sukienkę mini o szerokich rękawach.
Ale ja jestem z tych,
co to nie chcą uczyć dziecka pójścia na łatwiznę. Chce być Koza królową
parkietu z lat siedemdziesiątych? Chce cudzych cukierków? To proszę bardzo:
niech ćwiczy taniec disco, żeby nie było, że strój to atrapa.
A póki Córka słucha
Bee Gees, dopracowując mylące się ruchy, to popatrzcie na ten polski żart
muzyczny z 1970-go roku: Old Stars w utworze "Co jest"?
A gdzie zdjęcie? Nie widzę zdjęcia!
OdpowiedzUsuńOlu, zdjęcia nie ma. Jest link do utworu. Najedź myszką na Old Stars – Co jest? w ostatnim zdaniu – a potem kliknij dwa razy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń