Wpada mi do głowy okrutny pomysł dowiedzieć się, ile Syn rozumie z tego, co
ogląda, bo nie pamięta na pewno ostatniego spotkania z tym zjawiskiem
atmosferycznym (miało miejsce dawno temu, hen poza Florydą!).
- Jaki jest śnieg, synku, zimny czy ciepły?
- Ciepły.
Aha! 1:0 dla mnie.
- Czy rozpuściłby się w rączkach czy nie?
- Lozpuścił.
O! Mamy remis.
- Czy śnieg może być suchy i mokry?
- Moze.
Hm... Przegrywam dwa do jednego.
- A kiedy jest mokry i lepiący, to co wtedy można z niego...
- Lepiący?
- Lepiący – taki... klejący się... Kiedy śnieg się lekko „klei”, to co z
niego można zrobić?
- Klej.
No to teraz już wiesz :DDD.
OdpowiedzUsuńA spróbuj zadać pytania przy takich filmach, jak Zygzak jakiś tam - no ten czerwony samochodzik... Ja zadałam Maksymilianowi kilka pytań na początku filmu podarowanego przez ciocię i natychmiast schowałam na samo dno szafy. A Makuś mówi pięknie po polsku...i film był po polsku...
OdpowiedzUsuń