Zatrzymałyśmy się przy czytance, gdzie literkę „rz” spotyka niemiła, leśna przygoda. Czytamy o tarapatach dwuznaku „rz” raz, drugi, aż przychodzi czas na
ustne streszczenie.
- Nie chce mi się mówić – oświadcza raptem Córka. - Narysuję
ci.
Lekcja plastyki to nie jest, mimo to zgadzam się na
wersję „artystyczną”, bo przynajmniej sprawdzę w ten sposób rozumienie tekstu.
Przyglądam się zasłonkom na oknie, zastanawiam, czy ich
nie wyprać, a tu gotowy rysunek pierwszy: dwuznak „rz” idzie na spacer do lasu.
Gotowy też i rysunek drugi: w lesie „rz” zasypia na
polanie.
(„Zzzz” to angielski odpowiednik polskiego, komiksowego „Chr... chr... chr...”.)
- I co dalej? – pytam, bo Koza zamiast rysować ciąg
dalszy, długopisem poprawia kreski ołówka na dwóch pierwszych rysunkach. Czyżby
zapomniała, jak się skończyła wyprawa do lasu (że podczas drzemki litery obeszły
chrząszcze)?
Córka ponownie pochyla się nad kartką i zapala
się do pracy jak nigdy dotąd.
- A potem... – Szura grafit po zeszycie. - atak! Uciekajcie, „r” i „z”! Bo was złapią chrzadziści!!!
Do tego - jak widać na załączonym obrazku - według Kozy uzbrojeni po zęby!
Genialne!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się do łez :-D
O, znalazłam dwunastą. Uff ;-)
OdpowiedzUsuńUps, Z trafione...
OdpowiedzUsuń