Przy pomocy różnorodnych taśm klejących (i często ładnie uproszonych palców Starszej Siostry) rzędy przyrządów sporządzane są z następujących rupieci:
połamanych
zabawek
pogryzionych
nakładek pisaków
przeżutych
patyczków po lizakach
wygiętych linijek
naderwanych
karteczek w odręczne esy-floresy
nieklejących się nalepek
kawałków zasmarowanej
flamastrami tektury
rozdeptanych
pudeł po butach
pokolorowanych korków czy zakrętek od butelek
sznurków, tubek,
tutek
i wielu innych
obiektów nieużytku codziennego.
Przodują w tych prototypach „groźne maszyny” (proszę nie prosić o wyjaśnienia „szto zacz”, bo
instrukcje rozjaśniające są tak skomplikowane jak logika kozacza).
Za nimi łeb w łeb
ciągną zastępy krzyżówek nieznanych naturze: windo-zjeżdżalni,
sedesowych młynków-rozdrabniaczy do odpadków kuchennych, agregatów-alarmów do
chłodzenia i ogrzewania, więzienio-kryjówek, ruro-komórek, pralko-betoniarek, bezodpływowych
zlewozmywaków, radio-telefonów komórkowych, mikrofalówkowych blenderów, kominów
w szybach wentylacyjnych, miksero-wiertarek... Jeśli coś pominęłam, niech Łaskawy
Wysoki Syn mi wybaczy - trochę techniki i od razu się gubię.
Najchętniej cały ten
majdan zmiotłabym w wór mocny a przepastny i odstawiła na krawężnik przed domem,
ale wrzask Kozaka niedającego sobie wpoić prostych zasad porządku (i opornie
uczącego się niuansów sztuki negocjacji) rozniósłby mi chałupę w drzazgi. (A „tych-tych”
wiórów wyszłaby fura, bo budynek zbudowano w szkielecie drewnianym!)
Ku mej wszechogarniającej
rozpa... tfu! radości! zaproszono mnie wczoraj z rańca na prezentację nowego
tworu z demobilu.
- Zobac, mama, to
jest taka specjalna plalka.
- Piękna! - udaję entuzjazm. - A co tam w niej pierzesz?
- Nie mozes mi
tego zablać!
O?
Przybliżam ogniskowe
do sprzętu AGD domowej produkcji: spod błękitów ręcznika wystaje znajoma koronka – jawny znak, że
Kozak znów buszował w niedozwolonej szufladzie z matczyną bielizną!
Widząc me niezadowolenie,
Rzeczoznawca Od Urządzeń szybko wpycha podejrzany ciuch na dno kwadratowego
bębna i przechodzi do omówienia zalet najświeższego owocu swej pracy monterskiej.
- Ona jest siupel
lepsa! Bo ona ma gotowanie i płukanie ploskiem do płukania.
- Aha...
- Nazywa się podskakiwanowa.
- Aha...
- Bo ona podskakiwa kiedy wiluje.
- Aha...
- I ma duzy wyświetlac.
- Aha...
- I psycisk „Stalt”.
- Który to?
- Ten – Syn wskazuje
na blado-żółte kółeczko dyndające na obluzowanym kawałku folii aluminiowej.
- Mogę go nacisnąć?
- Nie! Tylko ja
mogę! I kiedy go psycisnies, to plalka wystaltowa
w KOSMOOOOOOS! – Kozak wyrzuca w górę ramionka, a imitowany przez niego syk i
dudniący hurkot wznoszącego się piorącego statku kosmicznego ostatecznie
wyjaśniają, dlaczego ten model przedstawia się tak zdezelowanym: pudło jest po
niejednej wizycie w kto wie jak odległej galaktyce. A wraz z aparaturą wypełnioną
paliwem rakietowym... rany Julek! szybowały po przestworzach moje gacie! To
dlatego nie mogę się ich ostatnio doliczyć! Niechybnie te brakujące pary bimbają
między milionami obiektów kosmicznego wysypiska, przez szpary nieszczelnej
konstrukcji Kozaka wyparte...
- Synku... wspaniała
ta twoja pralko-rakieta, ale poproszę, żebyś oddał mi moje majtki.
- Moze jutlo.
- Dlaczego dopiero
jutro? – pytam bezmyślnie, bo wiadomo, że po dzisiejszym starcie najprędzej
jutro pojazd mechaniczno-czyszczący wróciłby na ziemię. Kawałek do tego nieba i
z powrotem będzie. To nie to samo, co przyziemny rzut beretem...
- Dzisiaj mozes
chodzić bez majtek.
- Kochanie, proszę mi
je oddać. Cudza bielizna nie jest do zabawy. Bardzo mi przykro...
- Tak. Baldzo ci psyklo – szczebiocze Kozak niezrażony
zmianą mojego tonu na stanowczy i radzi - ale nie mozes być smutna, mamusiu. Musis
być goła i wesoła.
:DDD
OdpowiedzUsuńpralka wygląda imponująco! I to wyjaśnia odwieczną zagadkę zaginionych skarpet...
A teraz się zastanawiam, czy na wesołość to naprawdę najlepiej się rozebrać?...
Prawdaż? Szczególnie, że za parę dni znów ma przyjść nocą przymrozek...
UsuńJedno jest pewne: NIE MOZES BYĆ SMUTNA!
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych rzeczy, których mamom generalnie nie wolno, a na pewno nie na widoku...
UsuńA już nie daj Boże dać się złapać na płakaniu. Talkusia i Pynio są zawsze zdruzgotani w takiej sytuacji nawet, gdy są to łzy radości :-) A najsłodszy jest Pynio, gdy, jak coś nabroi zagląda mi w twarz i pyta niewinnie: "Czy jesteś wesoła?"
UsuńNiezły! ;-) Sprytnie przygotowuje grunt na konfrontację...
UsuńNikt nie widzi i nie grzmi? Czy po polsku nie mówi się "przygotować grunt POD coś"? "Pod konfrontację"? A kysz! Naleciałościo piekielna! W dodatku z języka angielskiego! ;-)
UsuńUrocza konwersacja :-) Coz za "pomyslowy dobromir" z Twojego synka ;-) Przypomnial mi sie moj mlodszy brat jak byl w jego wieku, tez tworzyl takie "kosmiczne urzadzenia" :p
OdpowiedzUsuńAgato, jako, że mój Mały też takie tworzy, to ośmielam się zapytać: Co teraz robi Twój brat? czy w dorosłym życiu jakoś się to "wyjaśniło"?
UsuńI też na pęczki? Bo ile tego można naprodukować? Metrażu zaczyna brakować... ;-) A kiedy bratu przeszło? (Czy przeszło?)
UsuńBrat w chwili obecnej konczy studia na wydziale matematyki stosowanej, ze specjalnoscia "matematyka w naukach technicznych i przyrodniczych". W przyszlym roku planuje rozpoczac studia doktorancke, a potem chcialby pracowac w jakiejs jednostce naukowo-badawczej. Czyli cos z tego dziecinstwa w nim pozostalo :p A kiedy owe tworzenie mu przeszlo? Jak poszedl do szkoly i znalazl sobie innie "koleczka" zainteresowan :-) Pozdrawiam was kobietki i glowy do gory, moze w waszych domkach wrasta jakis nowy George Stephenson, Rudolf Diesel czy Leonardo Da Vinci ;-)
UsuńNo, popatrz! Czyli szkoła jednak potrafi pozytywnie wpłynąć na rozwój osobowości ;-)
UsuńPrzepraszam za niedyskretne pytanie, ale czy Ty naprawdę masz tylko jedne majtki na stanie? Zamiast podcinać przyszłemu inżynierowi skrzydła (które i tak już mu podcięłaś ostatnio swoimi trzeźwymi uwagami na temat latania) po prostu wybierz się do sklepu z bielizną! Mówię to ja - również mama wynalazcy i przyszłego inżyniera, który tymczasowo dodatkowo biega po osiedlu z łopatą wielofunkcyjną i pracuje społecznie przy odśnieżaniu :-)
OdpowiedzUsuńOch, och... ale te były moje ulubione... ;-) (Bo o innych cechach moich "gaciów" w miejscu publicznym wstyd opowiadać... ;-) "Łopata wielofunkcyjna" brzmi jak coś, co mogłoby zaistnieć i na moim podwórku. Pozdrawiam Ciebie i syna-wynalazcę ;-)
Usuń"Wielofunkcyjna" oznacza, że w razie potrzeby jest: gitarą, dźwigiem, masażerem, pałką policyjną ( do bicia psa), służy do odśnieżania, koszenia trawy, gaszenia pożaru itp. A wracając do garderoby intymnej - mój Adik, widząc, że mi pończochy nieco spadają, poradził, żebym kupiła sobie takie "specjalne, ale koniecznie wielkie pasy". Podobno widział takie u swojego taty, któremu dzięki temu nic nie opada.
UsuńHahahahaha... lepiej nie będę wchodzić w dalsze garderobiane szczegóły w Waszym domu... A łopata iście frapująca. Szczególnie w roli masażera... Aż się boję zapytać, jak wtedy się nią operuje ;-)
UsuńBardzo pomysłowy chłopak - czterolatek? Nie doczytałam, bo dopiero tutaj trafiłam. Z mojego syna póki co żaden inżynier, za to teksty ma czasem bardzo podobne :)
OdpowiedzUsuńAnia
Witam Cię, AniuMarysiu. Tak, a Twój chłopczyk w jakim wieku? Powiem Ci, że pierwszy raz spotykam się z takimi inżynieryjnymi ciągotkami w rodzinie. Do tej pory było więcej filozofów czy artystów, więc dla mnie to całkiem nowe doświadczenie.
UsuńAniuMarysiu, przeglądnęłam Twego bloga, chciałam Ci o czymś napisać, ale nie mogłam wypatrzeć namiarów kontaktowych... Napiszesz do mnie na mój email? Oto on: sylaba2000@gmail.com
UsuńMój synek kończy za 10 dni cztery lata ;) Maila napiszę jak dzieci położę spać :)
OdpowiedzUsuńTo urodzinki się szykują. Widziałam go na video z Hanią... CU-DO-WNY!
UsuńSylaba, dziękuję :) Maila wysłałam - dotarł?
OdpowiedzUsuńJuż miałam pisać, że nie, ale zajrzałam w Spam... i to tam "osiadł" Twój mail ;-) Dobrze, że dałaś tu znać...
UsuńJejku, a ja do dzisiaj myślałam, że to duże niebieskie to Twoje gatki i nawet w duchu dziwiłam się, że ulubione ( po prababci). Dopiero kiedy wróciłam do tekstu przy okazji pokazywania Adasiowi pralki (biedak konstruuje walec drogowy i trochę mu nie wychodzi, więc mu pokazałam dzieła starszego o 2 tygodnie kolegi w nadziei, że znajdzie inspirację), odkryłam, jak bardzo się myliłam!
OdpowiedzUsuńA to duże, niebieskie to ścierka do naczyń... ;-) Walec drogowy to ambitny projekt. Powodzenia!
UsuńNo patrz, a ja naprawdę myślałam, że nosisz takie barchany... ;-) Powinnam się była od razu domyślić ;-D
OdpowiedzUsuń