- Umiem latać, mama – odzywa się Kozak-fantasta.
Kiwam głową nad geniuszem swego Syna. I słusznie. Bo za chwilę
jeszcze mądrzej peroruje.
- Umiem latać w wodzie.
(Hm... Czy przypadkiem pływaniem ta druga „sztuczka” się
nie nazywa?)
- Kochanie, wiesz... Latać to można tylko w powietrzu. I
trzeba do tego być... na przykład ptakiem.
- Dlacego?
- Bo ptaki mają skrzydła. A ludzie nie mają.
Kozak patrzy na swoje cztery kończyny: ani kości
pneumatycznych, ani śladu
lotki...
- Ale ja umiem latać – powtarza smętnie.
- Synku, nie umiesz... – Zaglądam w zawiedzione oczęta,
głaszczę klapniętą czuprynę. - Nic na to nie poradzimy. Takie są prawa fizyki.
Bez silników ludzie nie latają.
- Ale ja by ściałem, zeby mogłem!
***
Na
blogu Żanety spotkało mnie ostatnio wyróżnienie. I baaaaaaaaaaaaardzo jej
dziękuję, że zalicza mój blog do typu „creative” i że zechciała mnie pochwalić.
Bardzo, bardzo. I nie tylko dlatego, że Żaneta to artystka.
Nie powiedziałam
jednak nikomu, że kawał czasu wstecz postanowiłam odłożyć „łańcuszkowe
nominacje” na bok (na czas nieokreślony). Żeby więc kulturalnie wyłgać się od
zabawy i przynajmniej podziękować jak należy, przesyłam Ci, Żaneto poprzez
zdjęcie poniżej trochę tego, za czym tęsknisz tej zimy.
Biedny Kozak...
OdpowiedzUsuńNo i podcięłaś mu nawet te skrzydła co to ich nie posiada.... :(
Tak. Zgadza się. Podcięłam z premedytacją. Ostatnio mi, „niewiernej”, chciał pokazać, że potrafi oddychać pod wodą. A przedtem, że umie jak dżdżownice ryć w ziemi. Kiedy po poprzednich dwóch przygodach wyobraziłam sobie skok z żyrandola nad stołem, to uznałam, że trzeba te figle brutalnie zakończyć jeszcze na etapie „przedeksperymentalnym” ;-)
Usuńooo kozaczek kochany - chlip chlip - przeciez jak w wyobrazni potrafi latac to znaczy , ze potrafi naprawde ;-)
OdpowiedzUsuńTeż przecież! Powiem mu dzisiaj, że umie latać za to w wyobraźni, czyli kiedy zamknie oczy i o tym pomyśli!
Usuń