Hm...
Mam wyłuskać szesnaście
godzin tygodniowo – około dwóch i pół godziny dziennie – na lekcje lub
konwersacje z Kozą tylko w języku polskim? (Dla przypomnienia - na inne
przebywanie Dziecka w środowisku polskojęzycznym liczyć nie mogę.)
Dwie i pół godziny
dziennie?
To może od razu
poproszę o jakieś szmaty i ścierki.
I o dobrego mopa z
kubłem.
I o ręcznik.
Bo mam nieźle
przechlapane...
Nie załamuj się, tylko spróbuj przekonać Kozę, żeby dłużej spała. Wspominałaś o niechęci do matematyki, ale zapewniam, że ilość godzin, które powinnaś przeznaczyć na "siłaczkowanie" ulegnie zmniejszeniu :-)
OdpowiedzUsuńHahaha... Słuszna uwaga! Skoro według powyższego fragmentu spanie nauce języków służy, proponuję Kozie zapaść sen zimowy. A co! Jak już coś robić, to nie po łebkach...
OdpowiedzUsuń