„Każdy dobry uczynek
kończy się karą”.
Ta klątwa ciąży nade
mną od lat. Wczoraj też.
Jadę z Kozą samochodem
i hamuję nagle wbrew przepisom drogowym. Dla bezpieczeństwa pasażerów, jeśli wbiegnie na drogę drobna zwierzyna, kierowca nie powinien odruchowo kopać po hamulcu.
Powinno się zwierzynę rozjechać – świeć, Panie, nad niewinną duszą. Mimo to przyhamowałam
gwałtownie, gdyż żal mi się zrobiło malutkiej jaszczurki na trasie przedniej, lewej opony. Tłumaczę się Kozie, która na szczęście miała zapięty pas.
Wybacza.
- Słuchaj, a może to
była królowa jaszczurek? – Podrywam się w fotelu. - Może powinnam była wysiąść i zagadać. Może wdzięczna
za ocalenie odrzekłaby, że spełni moje jedno życzenie?
- No! Bo ja bym
chciała... – i tu Koza wymienia swoje.
- Przepraszam
najmocniej, ale to JA uratowałam zwierzątku życie. To moje życzenie by
spełniło.
Dokładnie tak powiedziałam.
Jeszcze umiem
zawalczyć o swoje. Nie wszystko odejmę sobie od ust.
Tyle że potem,
zajechawszy do domu i puściwszy wodze fantazji, doszłam do wniosku, że nie
wiem, jakie miałoby być to tylko jedno życzenie.
Szczerze - kto z nas
chce pojedynczej rzeczy?
Może bohaterowie
baśniowi postawieni przed próbą wyboru stają na wysokości zadania, ale ja
jestem człek – z krwi i drobnej kości - i jako Żywus Pospolitus w 2013-tym mam z czego wybierać.
Ha! Mam prawo
wybrzydzać w salonach urządzeń, przyrządów, pojazdów, wszelakich przyśpieszaczy
pracy, ułatwiaczy zadań, usprawniaczy komfortu. W molochach sklepowych co sezon
przebierać w nowych zagłuszaczach rzeczywistości. Wszystko z cenami jak z bajki.
Jak przejść i nie wzychać?
Przy tym, wybierając
życzenie, należy wspomnieć co wypada, czyli nadrzędne wartości ludzkości, którymi
kto może wyciera sobie gębę. Mogłabym za Miss Ameryki wdzięcznym głosem wspomnieć
o world peace, a za Spikerką Izby Reprezentantów postulować szczęście wszystkich dzieci.
To jak? „Get it -
you deserve it” czy „Puc wsiegda budiet
sonce”?
A może
bratersko jedno i drugie? I „Kup se” boś tego warta i wyjdź z twarzą z politycznej mrzonki?
Co dziś się lepiej sprzedaje? Jakie podejście jest bardziej komercyjne?
Taki książkowy, bosy "Janek" z
prowincji nie miał tego typu dylematów. O buty poprosił. Albo o
nic, bo w bajkach w rolach głównych często obsadza się altruistów.
A ja, Kochani Moi, mam
swoje potrzeby i naliczyłam na dzień dzisiejszy minimum sześć. Prawdę
powiedziawszy dziesięć to krąglejsza liczba, ale te sześć by mnie całkiem
urządziło.
I co na to Wasza Uratowana
Jaszczurcza Mość?
Tylko zanim się
wypowie, niech łaskawie weźmie pod uwagę wymienione wyżej okoliczności w
których się znajduję.
Powtarzam: jam nie
chłopek-roztropek z przestarzałej opowiastki.
Jestem kobietą. W słusznym wieku. I nie żyję w świecie fikcji.
Choć chwilami bym chciała.
Choć chwilami bym chciała.
Kłopot z kalibrem "chceń" ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się opowiadanie z dreszczykiem o zajęczej łapce spełniającej życzenia, każde, dla równowagi, sprowadzało równocześnie straszne nieszczęście. Bardzo dobre uświadamiające doświadczenie czytelnicze, do dziś tkwi we mnie głęboko, mimo upływu ponad dwudziestu lat.
Gratuluję refleksu :)
A dziękuję. Nie minął wieczór, a odechciało mi się i tej szóstki życzeń, bo jaką mam gwarancję, że spełnią się co do joty? Zazwyczaj w takich sytuacjach tworzą się problemy (patrz: Lampa Alladyna, Bajka o Rybaku i Złotej Rybce itp...)
UsuńI dlatego przebiegli radza, by na oferte: spelnie jedno twe zyczenie, odrzec: 'w ramach mego zyczenia uprasza sie, aby spelnialy sie odtad wszystkie moje zyczenia!'
OdpowiedzUsuńNie wiem, niestety, czy dziny w butelkach i jaszczurki nie obwarowaly tego prawnie, czy nie ma w umowach disklajmerow i drobnego druku :-)
No to trzymam kciuki za szesc :-)
Dzięki. Postanowiłam, że przeprowadzę je "tradycyjnie": samemu. Może sie uda...
UsuńA może ta jaszczurka miała dość swojego jaszczurczego życia i chciała je dramatycznie zakończyć. A ty nie dość, że pokrzyżowałaś jej samobójcze plany, to jeszcze tyle presji i oczekiwań na jej wątłe bary złożyłaś. Nie hamuj więcej kochana!
OdpowiedzUsuńMoże... Ale wiem, co przez "Cię" przemawia... "nielubieństwo" jaszczurcze, ot, co! ;-) A one takie tyciuśkie, takie pożyteczne... ;-)
Usuń