Czekam
grzecznie na powrót Córki.
- Mama!!!
Wrzask
Pierworodnej donośny. Mało drzwi nie wywali.
- Mama!
Truuup!!!
Hm... Pewnikiem
następna jaszczurka dostała się do domu, zaszyła się w zakamarku bez wyjścia i
wyschła na wiór.
- Fuj, jaki
wielki i jaki... gross! – biadoli
Dziecko. - Jak się mówi gross po
polsku? Ohydny? Chodź zobacz!
Prawdę
rzekłszy, nie chce mi się, gdyż – mówiłam Wam już - Koza uwielbia przesadzać.
- Co mam teraz
zrobić? Mama... No!
- Złap przez
papier toaletowy i wyrzuć do śmietnika – odkrzykuję.
- Ale ja się
brzydzę! Tam jest krew!
Cóż to w takim
razie nam w łazience zdechło i kiedy, że nie przeistoczyło się z czasem w
hitynową bibułkę?
Idę
zaniepokojona formującym się w wyobraźni widokiem, jaki ma się za chwilę ukazać
mym oczom. Mijam Kozę stojącą z miną nieszczęśnicy przed lustrem. Szukam
nieboszczyka na podłodze.
- Gdzie ten
trup?
- Tu! – Córka
przytyka palec do czoła u nasady włosów. – I wcale go nie drapałam! Sam się
oderwał od skóry, jak go zahaczyłam grzebieniem.
Niedobra matka! Dziecko w chwili traumy sili się na fachowe nazewnictwo po polsku a matka drwi!
OdpowiedzUsuń(Ale napięcie zbudowałaś! Muszę się powachlować i uspokoić...)
Matka sama szok przeżyła ;-) I dla rozładowania napięcia musiała stworzyć ten wpis ;-)
UsuńO rany, strup czy co? :D
OdpowiedzUsuńTak! Maluczki, malusieńki strupeczek... Ledwo widoczny.
UsuńTo w sumie można było przez papier ha ha
OdpowiedzUsuńAlbo i bez papieru :-)
UsuńKoza jak zwykle cudowna...ale wcale mi nie do śmiechu. Jaszczurki powiadasz, w domu? Piekielnie boję się jaszczurek...i jeszcze przez papier je brać? FUJ nad fuje!
OdpowiedzUsuńAle te jaszczurki są malutkie. Takie na 5 cm, ewentualnie na 10, maximum na 15 ;-)
Usuńteż mam trupa, bo się nożem dziabnęłam;-)
OdpowiedzUsuńTak mi przykro ;-)
Usuń