sobota, 30 marca 2013

Lekcja Dwudziesta Siódma: Alla polacca e maestoso

Piekłyśmy z Kozą mazurki.
- „Mazurek” to nie tylko nazwa ciasta, wiesz? To też rodzaj skocznej melodii...
- „Skocznej” -„skaczącej”?
- Nie... „szybkiej”, „wesołej”...

A żeby było weselej, po polsku mówi się na tę formę muzyczną „ten mazurek” (rodzaj męski), a po angielsku „mazurka”, stąd dla znającego język polski nazwa angielska ma wyraźne brzmienie „żeńskie”. I tego detalu również nie omieszkam przedłożyć Kozie, celowo nawiązując do jej ostatnich "wygibasów rodzajowych".

Swoją drogą paradne zjawisko z tą „mazurką”, bo w angielskim mało który wyraz może zostać podniesiony do rangi rodzaju żeńskiego, a kiedy już trafił się Anglosasom rarytas z wyraźną (polskiego pochodzenia) „niewieścią” końcówką, oni nawet o tym nie wiedzą.

Nie wiem zaś ja, ile Koza jest w stanie przyswoić z tego słowotoku, więc „wracam do korzeni” i mówię, że mazurki tworzył na tenże przykład Fryderyk Chopin. I lecę teorię podeprzeć praktyką: rzucam ciasto, myję ręce i wyszukuję na Youtube odpowiednią kompozycję.
- Posłuchaj... – mówię do Córki i włączam co wpadło w oko. – to jest mazurek w tonacji a-moll op. 68 nr 2.
I nie istotne, że skomplikowana nazwa utworu jak mój wcześniejszy wykład umknie Kozie w mieszaniu bakalii. Nie to najważniejsze do zapamiętania.

Melodia - akurat nie za „skacząca” - przepłynęła.
Blachy wwędrowały do piekarnika.
Uznałam, że muszę na chwilę chociaż przysiąść przy muzyce, której dawno nie słyszałam.

Klik w link z polonezem As-dur, a ów polonez - kto słuchał, ten wie - to już nie jest żadna krucha, nieuchwytna melancholia mazurka a-moll. Z polonezem As-dur Chopin się nie pieścił. Innymi ulicznymi słowy, pianista pojechał po klawiszach o wiele konkretniej. Na całego. W ostrych oktawach. Że o karkołomnych pasażach nie wspomnę.

Gdy ocknęłam się z romantycznych turbulencji, dotarło do mnie, że w tych całych siedmiu minutach (!) klasyki foterpianowej towarzyszyła mi obok Koza.

W dodatku zupełnie świadomie zasłuchana.

YESSS!!! 



Ps. Witam w skromnych progach nowych obserwatorów (i xbw i Anię W. i fidrygaukę), a przy „miszczach” klimatu pozostawszy, dla Wszystkich, którym zimno doskwiera w te święta, upraszam, ażeby Główny Wirtuoz lubo zwrócił na nich oko i kwieciem jasnym, a nie posępnEmi śniegiem i wichrem rychło sypnął. Tak im dopomóż... 

8 komentarzy:

  1. a propos mazurkow i innych pysznosci - wlasnie pieke jednoczesnie chleb, mazurka i baranka i do baranka zapomnialam dodac proszku do pieczenia.fajnie , ze masz w domu taka fajna uczennice - my jestesmy na etapie zrozumienia , ze w slowie "sklep" i zwrosie "do sklepu " o to samo miejsce chodzi - dla tadeuszka to bariera prawie niepokonywalna - wesolych swiat !! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesołych, Wesołych! A czy można spytać... ta bariera językowa u Tadeuszka, o której piszesz, jest spowodowana autyzmem?

      Usuń
    2. tak i ogolnym zaburzeniem mowy (bardzo dlugo nie rozumial mowy czy tez na nia nie reagowal, poslugiwalismy sie jez. uproszczonym migowym )- ma tez tzw apraxie mowy i takie inne ;-) - poza tym tym wszyscy terapeuci(w tym logopeda) plus przedszkole plus tatus mowia po niemiecku , tylko ja po polsku, wszelkie pomoce (tzw talkery , ktorymi mlody zaczal"mowic" po jezyku migowym i po ktorym mowa ruszyla )ma po niemiecku wiec troche skomplikowana sprawa - ale wszystko rozumie po polsku - jak nie mowie do niego za bardzo skomplikowanymi zdaniami,staram sie byc konsekwentna jak moge w mowieniu po polsku, ale tak czesto sie ciesze , ze tadeuszek mowi w ogole , ze automatycznie odpowiadam mu , czy chwale po niemiecku

      Usuń
    3. Kochana, to tylko chylę czoła przed ilością pracy, którą masz na codzień (i nie chodzi tylko o język). A w ogóle taki śliczny chłopaszek z tego Twojego synka. Życzę mu, żeby życie stawało się dla niego coraz łatwiejsze (dla Was, rodziców, też!).

      Usuń
  2. U nas: babki z zakalcem, że można siekierą..; mazurek się rozjechał iście niemuzycznie...; chrzan sfermentował (!!!)
    Mimo to JEZUS zmartwychwstał!!!!
    a po Twoim poście Chopin czeka z nami na śniadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z trojga "złego" to chyba chrzanu żałowałabym najbardziej ;-) (Uwielbiam!)

      Usuń
  3. Wesołych dziewczyny, wesołych! A u nas zamiast Chopina Peter Cottontail po raz sto pięćdziesiąty już i za chwilę zwariuję! A także sernik, bardzo udany, mazurek - bardzo udany i pascha - przepyszna. Wszystkie te pyszności przyniesione przez gości bo przy stole zasiadło nas jedenaścioro! Wesołych świąt dla rodziny koźlątek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty powiesz! A u nas druga Wielkanoc bez bajki o misji, z jaką się udał Peter Cottontail... I chyba nie pokażę tego filmu Kozakowi, bo również nie jestem już w stanie zdzierżyć tej "powiastki" ;-) Dziękuję za życzenia. Wam też życzę "wsiego" wesołego. :-)

      Usuń