Przedwczoraj Florydianie
przestawili zegarki o godzinę do tyłu i o godzinę wcześniej rozjaśniają nam się
poranki, ale Kozak – mój „budzik” – nie ma gałki, którą mogłabym cofnąć jego
zegar wewnętrzny. I wstaje Dziecię bladym świtem. I
budzi domowników.
- Mama, nie śpij…
- Co tam synek? O co
chodzi?
- Wstaj!
- Ale synuś, jeszcze
jest noc...
- Nie jest noc, mama. Niebo się włącyło...
Ha! Kiedy mój syn był mały, gdy zmieniało się czas na zimowy, mawialiśmy z mężem że wszyscy śpią godzinę dłużej, my- godzinę krócej, bo zamiast o 6.30 nasze dziecię uaktywniało się gdy zegar pokazywał wcześniejszą godzinę. Za to byliśmy górą przy zmianie czasu na letni! Pomyśl, jeszcze tylko pół roku! :)
OdpowiedzUsuńamaranta
Nie pozostaje mi nic innego jak kłaść się spać o godzinę wcześniej. Inaczej tego pół roku nie widzę. :-)
OdpowiedzUsuń