niedziela, 16 września 2012

Lekcja Pierwsza: Nie ma to jak dobry początek

„Uprzejmie proszę o usprawiedliwienie nieobecności mojej córki [imię/nazwisko] w dniu dzisiejszym [data] na lekcji języka polskiego. Córka jest niedysponowana, ponieważ najprawdopodobniej wpadło jej coś do lewego oka i nie pozwoli sobie tego usunąć. Za żadne Chiny. Może tylko patrzeć w górę, na trzymaną w omdlewających rękach nad głową książkę z bilioteki. W dół, na ćwiczenia z języka polskiego rozłożone na biurku, niestety, nie.

Z poważaniem,

[imię/nazwisko]”

Taki wzór listu byłabym dzisiaj wykorzystała, gdyby chciało mi się pisać do samej do siebie. Ale nie chciało. Machnęłam też ręką na pisemne usprawiedliwienie z ważniejszej przyczyny. Musiałam współczuć Córce i jej lewemu oku, a kto kiedyś próbował dojść do ładu z beczącą Kozą, co to nie da się dotknąć, ten wie, co mam na myśli. 

4 komentarze:

  1. Skandal!
    Siadłam Ci ja do lektury, chcąc wyciągnąć edukacyjne wnioski, które zamierzałam wykorzystać w czasie przyszłych lekcji polskiego z moją własną córka, a tu lekcja pierwsza zaczyna się nieobecnością jedynej uczennicy.
    Skandal, powiadam!
    Żeby to chociaż jakiś przystojniak był (w tym lewym oku), a to pewnie zwykły paproch, co?
    Napisała chociaż coś o tym paprochu, hę? ;-)



    Sylabo, zamierzam cykl Waszych lekcji prześledzić bardzo dokładnie. Nie tylko w celach edukacyjnych. Otóż spodziewam się dużej dawki śmiechu. Taką sobie śmiechoterapię zaserwuję na wiosnę, a co? ;-)

    Buźka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Śmiechoterapia na wiosnę" - proszę czerpać ile wlezie! Cóż życie bez radości warte, prawda? Pozdrawiam!

      Usuń
    2. No proszę, znowu marzec i ja znowu w tym samym miejscu.
      W celu prześledzenia lekcji, w celu śmiacia się (do rozpuku).
      Ciekawe, gdzie to się skończy tym razem ;-)

      Usuń