Ponieważ nie jestem w stanie zapewnić mu wszystkich
najskrytszych pragnień serca - w tym głuszy dziewiczej lub krewkich bijatyk - Syn momentami
zdany jest na siebie, jeśli chce zadbać o swą kondycję psychiczną.
Jednym ze sprawdzonych sposobów na kozacze szczęście jest gonienie po
pokojach „samoręcznie” rozebranym raz od pasa w dół, raz od pasa w górę, bo widać Kozak myśli, że tylko tak rozdziany jest w stanie zaprezentować prawidłowo autorskie figle areodynamiczne.
A mknięciem „jak szczała” obowiązkowo należy pochwalić się rodzinie
przynajmniej raz dziennie.
Pech chciał, że dzisiaj w czasie pokonywania bariery dźwięku („pats, mama,
jaki jestem sybki” „daddy, look at my
fast feet”) bosa stópka natrafiła na małe, ostre, plastykowe „coś z takim czymś
bez takiego czegoś”.
Ryyyyyyyyyyk uderzył o tynki, wywiercił nam dziury w bębenkach, a Kozak,
oszołomiony bólem, zamiast się zatrzymać, pognał przed siebie jeszcze śmiglej!
Niczym zraniony tur rzuca się cielskiem na boki i przytupuje kontuzjowaną
nogą. Wołamy, żeby stanął, dał się pocieszyć, ewentualnie opatrzyć, ale gdzie
tam! O żadnej takiej czynności nie może być mowy. Synowiec nie zwalnia tempa,
drąc się teraz już nie z bólu, ale z czystej złości.
Opadają nam ręce...
Raptem – metamorfoza!
Dziecko staje.
Bielmo z oczu znika, piana, co ją Kozak toczył, zasycha...
Pada pytanie, anielskim głosem zadane na koniec przedstawienia:
- Dlacego ludzie musą mieć plecy?
:) no właśnie, dlaczego?
OdpowiedzUsuńOto jest pytanie!
Pozdrawiam Kozaczka =)
Dziękuję! Pozdrawiamy i my Ciebie.
UsuńPytanie przypomniało mi "Wierszyki od stóp do głów. Cynamon i Trusia" U. Stark, Ch. Ramel:
OdpowiedzUsuń"A gdybyśmy pupy nie mieli,
to na czym byśmy siedzieli?"
Ale plecy! Do noszenia plecaka?
Ręce i nogi Kozak wyraźnie czuje... Ale plecy?! Musicie go czymś obciążyć na te mknięcia. Może poczuje...
Ha! Gdyby się dało... Co Kozakowi wrzucisz na grzbiet, to on zrzuci.
UsuńNo wlasnie, dlaczego?
OdpowiedzUsuńPlecy to dla wiekszosci z nas baza poczucia bezpieczenstwa. Lubimy jak sie je masuje, okrywamy je, zaslaniamy plecami, garbimy je jak za ciezko, napinamy jak cos strasznego nam sie przydarza, rozluzniamy jak juz jest lepiej...
Moze Kozak po tych wszytskich przezyciach, odnalazl swoja baze bezpieczenstwa i spokoj?
Dobrze w zyciu jest miec dobre plecy :-)
Faustyno, widzisz... wiedziałam, że Ty podejdziesz do sprawy filozoficznie ;-) Oj, byście sobie z Kozakiem pogawędzili...
OdpowiedzUsuńHa ha, jak Ty mnie znasz :-)
OdpowiedzUsuńto zapraszam na pogawedke do mnie! biegiem przez ocean :-)
Czasami mam wrażenie, że Kozak to brat- bliźniak mojego Adika. On też "sybki na stsała" i biega po pokoju obijając się o meble. Z dzisiejszej konwersacji:
OdpowiedzUsuń-Jestem bardzo sybki, mamusiu, sybsy niż ty...
-Masz rację, a ciekawe, dlaczego?
-Jestem sybsy, bo po plostu mam w sobie więcej...paliwa!
Wielkie nieba! Czym Ty go poisz? ;-)
Usuń