Dla ułatwienia jazdy na wielu z nich umieszczono krótkie
napisy, ale dla mnie to żadne udogonienie, bo Syn koniecznie chce wiedzieć, co
każdy „pisemny” znak oznacza.
- A CO tu jest napisane, mama?
Coś-tam-coś-tam.
- A co TU jest napisane?
Coś-tam-innego.
Zacinam się często przy tych wyjaśnieniach, ponieważ znaczenia
znaków informacyjnych wkuwałam po angielsku, a chcę przecież mówić do Dziecka
po polsku. Trzeba wówczas ruszyć głową, lecz moja wrodzona podzielna uwaga jest
już podzielona na to, co dzieje się poza autem i na to, co Syn ewentualnie
przeskrobie na tylnym siedzeniu.
Wracamy raz do domu. Wchodzę do kuchni skołowana jazdą z Synem, zaczynam rozpakowywać zakupy. Kozak dosłownie ciągnie mnie za spódnicę.
- To pięknie! To idź zrób i potem mi pokaż.
- Ale ty ze mną! Poplosę!
Idę za Kozakiem po papier i kredki.
Na początek rysuję z głowy znak stopu. O ten.
W naszej wersji ośmiobok ma nierówne kreski i nie jest
tak intensywnie czerwony, ale Kozak jest w siódmym niebie.
Następnie szkicuję znak „ustąp pierwszeństwa” (amerykański
odpowiednik polskiego znaku „droga z pierwszeństwem”):
Potem na prośbę Syna wypisuję ograniczenia prędkości.
Zaczynamy od dwudziestu pięciu mil na godzinę. Ten znak Kozak dobrze kojarzy,
bo widzi go często w okolicy.
Potem piętnaście, dziesięć, trzydzieści pięć,
czterdzieści pięć...
Szczerze? Zaczyna mi się nudzić ta zabawa.
- Może teraz sam wymyślisz jakiś znak, co? To będzie twój
własny! Tylko dla ciebie!
Kozak gryzmoli po kartce, po czym – zanim zdążę umknąć do
niewypakowanych zakupów - wręcza mi rysunek i kredkę.
- Telas mi podpis. Plosę.
- A co mam napisać? Jaki to jest znak?
Syn dyktuje z powagą:
- Nie wolno wyskakać pses okno, bo wypadnies.
haha rewelacyjny znak ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście stosuję się do niego przepisowo... ;-)
OdpowiedzUsuńHi, hi, widzę, że u Was to samo, co u nas (wieczne pytania), też niedawno przerabialiśmy temat "znaków dlogowych" i Adik też wymyślał swoje zakazy w stylu: "uwaga, klólicek", "nie wolno jeżdzić motolom" itp. :-)
OdpowiedzUsuń„Uwaga klólicek”? To rzeczywiście „motoly” nie mogą tamtędy przejeżdżać. Popieram!
OdpowiedzUsuń...wyobraznie Kozak ma niesamowita... przejrzysciej nie bylo mozna...
OdpowiedzUsuńciocia Ela