Oj, dużo.
Jak dla mnie - za dużo...
W odpowiedzi na
pytanie zamyślam się nad umykającym czasem.
- Ja mam tyle, mama! –
Kozak z mozołem prostuje paluszek za paluszkiem.
- To prawda. Masz
tyle. A wiesz, co? Pamiętam, jak się urodziłeś, jak wyskoczyłeś mi z brzucha...
- Z bzucha?
Co będziem ściemniać?
Z brzucha to wyskakiwali obcy ósmy pasażer Nostromo i tym podobni. A Kozak na świat się wyślizgnął. I to z innej części ciała.
- Stąd synek – niedokładnie
wskazuję na luźno zwisający, środkowy szew moich ogrodowych spodni.
- O nie! Ja nie ściałem
się tam ulodzić!
- Jak to nie chciałeś?
Chciałeś i się urodziłeś.
- Nie! Nie będę się
tam lodził! Tam śmieldziało od twojej kupy!
I właśnie w takim momencie można docenić fakt, iż miało się "cesarkę"...
OdpowiedzUsuńOj, co prawda, to prawda...
OdpowiedzUsuń