Sara Józefa Hale
[wym. „hejl”] tak długo pisała listy do amerykańskich prezydentów w słusznej sobie sprawie, aż Abraham lincoln w 1863 roku ugiął się prośbom. Ustanowiono wedle sugestii jeden dzień w roku, w którym będzie obchodzić się Święto
Dziękczynienia (Thanksgiving). Odtąd w ostatni czwartek listopada cały
kraj miał okazać wdzięczność „Ojcu w niebiesiech” za wszystko, co ówczesny
Amerykanin oceniał jako boże błogosławieństwo, m.in. za plony. I świętuje się ustanowione
przez państwo religijne „dożynki” i celebruje się je z najbliższymi,
przy stole, przy spieczonym indyczym korpusie, kolbach kukurydzy, galaretce z
żurawiny i ciastach o kruchym spodzie. Oraz przy telewizyjnych rozgrywkach
futbolu amerykańskiego.
Gdybym miała
dziękować za to, co jadalnego wyrosło mi w tym roku, to bym Opatrzności miała
niewiele do powiedzenia. Większość roślin na skutek moich rozjazdów zmarniała. Przetrwał
jeden twardziel - krzak pomidora w doniczce. Dacie wiarę, że drugi rok mu
niedługo stuknie?
Ledwo wylizałam się z choroby, żeby zdążyć z gotowaniem na świąteczny czwartek i szczerze powiedziawszy,
zapomniałam przed jedzeniem zastanowić się uroczyście nad sprawami duchowymi,
mianowicie za co w tym roku jestem wdzięczną Amerykanką.
Po świętach
powrót w kierat, w tym do dziecięcych lektur. Jedna, o budowie i funkcjach
ludzkich narządów, spoczywa chwalebnie na środku stołu, przy serwetniku, bo nie
ma to jak umieścić rysunki końcówki jelita grubego obok salaterki z sałatką,
prawda...
Hej! Jak to za
co jestem w tym roku wdzięczna? Za książki po polsku!
Za tych, którzy
pomagają mi je zdobyć!
Rozczulam się,
gdy odzywa się Kozak, przyglądający się anatomii człowieka.
- Mamo, ja
bardzo lubię ludzkie ciało.
Ledwo od ziemi odrasta, nie wie co gada. W moim wieku zbierze się nieco zastrzeżeń. Idę jednak za ciosem i podtrzymuję temat.
Ledwo od ziemi odrasta, nie wie co gada. W moim wieku zbierze się nieco zastrzeżeń. Idę jednak za ciosem i podtrzymuję temat.
- Cieszę
się synku, że podoba ci się ludzkie ciało! A jaką jego część lubisz
najbardziej?
- Ciebie!
Ps. Witam w czytelnikach Martę i Nową Zelandię ;-)
piENkne :)
OdpowiedzUsuńAż mnie zamurowało... ;-)
UsuńFajne macie to święto. Moglibyśmy je do Polski przeflancować zamiast paru innych. Może zacznę pisać do prezydenta w tej sprawie. Tzn. u nas jest, ale tylko katolickie a każdemu by się przydało popatrzeć na jaśniejszą stronę życia :)
OdpowiedzUsuńHahahaha... może zacznij. Sarze Józefie zeszło wiele lat. Może na starość się doczekasz ;-)
UsuńNo i jak tu nie być wdzięcznym za takiego słodziaka!
OdpowiedzUsuńPrawda? Muszę o tym pamiętać w jego chwilach frustracji ;-)
UsuńNo! Dzięki takim słowom człowiek żyje, staje się silniiejszy. Możesz byc dumna z siebie, że prezkazałaś Kozakowi "coś", co tak każe mu Ciebie postrezgać.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze życie, ciało z ciała...
Ech...
A Święto - z Jarecką mogę pisać!
Kozak po prostu dużo czasu ze mną spędza. Z automatu wtedy jestem "ulubiona". Ale kiedy na ileś godzin czasami znika z ojcem, to już takiego "brania" nie mam. Tak to jest u dzieci...
UsuńSłodki Kozak :)
OdpowiedzUsuń