- W kranie... w kran... kra...i...nie... w krainie wie...cznych lodów... w krainie wiecznych lodów... Mama? Śpisz?
- Co? Nie... Nie śpię. To o czym czytanka?
- O krainie wiecznych lodów... Chciałabym tam pojechać.
- Nie wiem, czy byś tam długo wytrzymała...
- Pewnie, że bym wytrzymała!
- Nie bez odpowiedniej kurtki, rękawiczek...
- Rękawiczki? Hej, dobry pomysł!
- ... i bez szalika i ciepłego obuwia...
- E tam!
To są właśnie skutki zakładania hodowli „kóz” w subtropikach! Zero pojęcia o autentycznym zimnie!
- E tam? Odmroziłabyś sobie kończyny!
- Wcale nie!
- Od razu widać, żeś z Florydy, córuś... Poczytaj sobie o kole polarnym.
Koza patrzy na mnie z ukosa.
- A po co? O czym ty mówisz?
A o czym ona?
- Kochanie, czy ty wiesz, co to jest kraina wiecznych lodów?
- Wiem! Mogę ci nawet powiedzieć po angielsku: forever ice cream land!
(Forever ice cream land - kraina wiecznych lodów „do jedzenia”)
* * *
I wiecie co? Ten tekst
zdobył nagrodę w konkursie „Jedno dziecko – dwa języki” w serwisie „Zaczynamy
od zabawy”!
Jenki, jak się cieszę... Niech żyją nagrody!
Gratulacje, Sylabo i Kozo :-)
OdpowiedzUsuńGratulucję Kochana ;) tekst zarąbisty, uśmiałam się po pachy!
OdpowiedzUsuńforever ice cream land... cool! Tekst tygodnia =)
Pozdrawiam Kózkę i Mamuśkę ;)
No no gratuluje :) Nagroda zasluzona, usmialam sie ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, powinnas zabrac Koze do Polski jak jakies mrozy stulecia znowz beda :P
Zobaczy wtedy, ze caly swiat sklada sie z ice (cream) ;)
Ja to ciekawa jestem, co by Koza zrobiła z hasłem "kraina wiecznych łowów".
OdpowiedzUsuńA Sylaba dobrze zrobiła,że tekst wysłała, bo tak się łowi nagrody...a skąd..talenty!
A nie mówiłam? Po prostu masz talent do pisania i tyle :-)
OdpowiedzUsuńOla
Gratulacje!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za gratulacje!
OdpowiedzUsuńPowiedziałam Kozie o tym wyróżnieniu w trakcie obiadu. Uśmiechnęła się sprytnie, półgębkiem, wstała od stołu, złożyła ukłon, usiadła ponownie.
- Czy za to była nagroda?
- Była!
- Ile?
- To nie była nagroda pieniężna. To książka.
- DLA MNIE?
- Nie, bardziej dla twojego brata.
- Dlaczego dla niego? To był mój "dowcip"...
- No właśnie. I ja go zapisałam...
Tak to wyszło raz kolejny, że w naszym domu wyzysk płci żeńskiej panuje. My tyramy, a taki obibok kozaczy zyski z tego ciągnie... To dopiero chory układ!
Taaa.... Ludzkość oparta jest na tej nierówności. A to jeszcze nie koniec- Kozak dostanie książkę a Ty będziesz musiała mu czytać i z nim pracować. Nie ma, nie ma sprawiedliwości ją świecie!
UsuńHahahaha... i NA DODATEK będę musiała z dzieckiem czytać... O niebiosa! Zaiste mam przerąbane!
UsuńGratulacje.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak Koza rozumie hasło "Jedno dziecko - dwa języki" :-)
OdpowiedzUsuńOla
Gratuluję :) Świetny dowcip wyszedł :)
OdpowiedzUsuńhihi - też chcę do tej krainy!
OdpowiedzUsuńhaha... jak Koza sprecyzuje, gdzie to niby ma być, to dam znać!
UsuńNo i gratulacje dla was dziewczyny:-D
OdpowiedzUsuńDziękuję i Tobie, Kolecjo i aniumarysio i Karolino.
OdpowiedzUsuńOlu - masz na myśli fakt, że po angielsku język to "language" lub "tounge" w zależności od kontekstu?
...ewentualnie mogą być ozory w galarecie :-)
UsuńI wyspy "Azory" bez galarety ;-)
UsuńSuper! Bardzo mi się podoba! Zaraz zapodam moim dzieciom, niech zobaczą, że są inni podobni do nich :-)!
OdpowiedzUsuńSą, są! Osobiście poświadczam! ;-)
Usuń